Małgorzata Gersdorf mówi w rozmowie z amerykańską telewizją, że dokonywana przez PiS reforma wymiaru sprawiedliwości jest "niebezpieczna" dla demokracji w kraju, który i tak ma już "napięte stosunki" z resztą Europy. "Nie zrezygnuję, ale być może nie będę w stanie wykonywać tej zaszczytnej funkcji" - podkreśla. "W moim przekonaniu jestem pierwszym prezesem Sądu Najwyższego do 30 kwietnia 2020 roku. I tylko zmiana konstytucji albo moja śmierć może to zmienić" - dodaje. CNN przypomina, że - zdaniem PiS - reforma sądownictwa jest potrzebna, by usprawnić system, który wciąż oparty jest na sędziach z czasów komunizmu. "To fake-newsy rozpowszechniane przez przedstawicieli rządu" - odpowiada na argumentację PiS Gersdorf. "Nie ma żadnych skorumpowanych sędziów w Sądzie Najwyższym. Gdyby tak było, byłyby akty oskarżenia. Nie ma też sędziów, którzy mieliby mroczną przeszłość z czasów komunizmu. Nie zostaliby przyjęci do Sądu Najwyższego w latach 90., gdy ten sąd był rekonstytuowany" - zaznacza Gersdorf. W rozmowie z CNN wspomina też dzień, w którym wróciła do pracy, choć nie złożyła podania do prezydenta o przedłużenie mandatu, jak zakładała nowa ustawa. "To było cudowne. Dostałam piękne kwiaty, a ludzie okazali wiele wsparcia dla mojej postawy" - mówi.Jak zaznacza CNN, od tego czasu Gersdorf stała się "gwiazdą ruchu oporu" przeciw zmianom w polskim sądownictwie, ale - jak sama podkreśla - społeczeństwo jest nadal podzielone w związku z reformą. Wspomina o tych, którzy śledzą jedynie prorządowe media. "Dla tych ludzi jestem Niemcem, sprzedawczykiem, praktycznie wszystkim, co najgorsze" - mówi Gersdorf."Jednak istnieje pewna część społeczeństwa, która mocno mnie wspiera w walce o demokrację i niezależność sądownictwa. Widzę to codziennie rano przed siedzibą sądu" - dodaje.CNN zaznacza, że zwróciło się do polskiego rządu z prośbą o komentarz, jednak do czasu publikacji wywiadu z Małgorzatą Gersdorf nie uzyskano odpowiedzi. --