zarzuty gwałtu i molestowania seksualnego. Grozi za to nawet 12 lat więzienia. Śledczy kończą przesłuchania. Zeznania większości świadków - jak wynika informacji dziennika.pl - tylko potwierdzają winę . Poseł wszystkiemu zaprzecza. Czy usłyszy zarzuty? Najpierw Sejm musi zgodzić się ze śledczymi lub Łyżwiński musi zrzec się immunitetu. Do łódzkiej prokuratury zgłosiło się wiele kobiet, które miały styczność z różnymi działaczami Samoobrony. Niektóre - specjalnie, by zeznawać - przyjeżdżały nawet zza granicy. Z różnych źródeł dowiadywały się o kulisach seksafery. Wiele z nich potwierdziło wersję o molestowaniu lub nawet gwałcie, jakiego między innymi miał się dopuścić Łyżwiński. Zeznania świadków w większości obciążają Stanisława Łyżwińskiego. Śledczy chcą pociągnąć go do odpowiedzialności z oskarżeń, która stawia mu Aneta Krawczyk. Była pracownica jego biura oskarża go, że dał jej pracę za usługi seksualne. Jeżeli posłowie uchylą mu immunitet, Łyżwiński dostanie kilka zarzutów, w tym oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu. Grozi za to nawet 12 lat więzienia - informuje dziennik.pl Jak na razie zarzuty w sprawie usłyszały trzy osoby, w tym były doradca posła Łyżwińskiego, Jacek Popecki. Prokuratura twierdzi, że wstrzykiwał ciężarnej Anecie Krawczyk oksytocynę - środek przyspieszający poród.