"Milusińscy listy piszą. Dałam prokuraturze. Niech się policja tym zajmie" - napisała Róża Thun. Wulgarny list jest konsekwencją wystąpienia w francusko-niemieckiej telewizji Arte, gdzie Thun wypowiedziała się w krytycznym tonie na temat bieżącej sytuacji politycznej w Polsce. Europosłanka mówiła m.in. o tym, że PiS "chce wszystko zniszczyć" oraz ostrzegała przed nastaniem "dyktatury" w Polsce. Niedługo potem Ryszard Czarnecki nazwał ją "donosicielką" i porównywał do szmalcowników, co kosztowało go utratę stanowiska wiceszefa Parlamentu Europejskiego. Teraz posłanka odebrała listy z pogróżkami. Thun jest w nich niewybrednie obrażana, padają nawet groźby pozbawienia życia. Pierwszy z dwóch listów został napisany na komputerze, ale nadawca zamieścił w nim swoje dane adresowe. Drugi list jest napisany pismem odręcznym, Róża Thun zamazała w nim wulgaryzmy, których było wyjątkowo dużo, jak na tak niewielki format korespondencji. "Polska dla Polaków" - tak podsumowany jest odręcznie napisany list.