Lech Wałęsa w rozmowie z Brygidą Grysiak z TVN24 przyznał jednocześnie, że szanse na referendum są zerowe. "Oni się na to nie zgodzą" - powiedział. Były prezydent prognozuje jednak, że brak zgody na proponowane przez niego referendum skutkować będzie "wielką demonstracją w Warszawie". Wałęsa twierdzi, że jego pomysł wspierać będzie na ulicach stolicy "ponad 2 mln ludzi". "Będzie ultimatum: albo się zgadzacie na demokratyczne rozstrzygnięcia, albo pomożemy wam wyskakiwać przez okna" - zagroził rządzącej partii. Skąd wiara w to, że pomysł Wałęsy uzyska aż dwumilionowe poparcie? "Naród nie wytrzyma takiego układu. Nie wytrzyma obrażania nas na całym świecie. Nie wytrzyma wyciągania nas z Unii Europejskiej" - twierdzi. Były prezydent zapewnił też, że jest w stanie obalić obecną władze, bo "się na tym zna". "Powiedziałem kiedyś tak: na 48 godzin zgadzam się być przywódcą, po to, żeby ich rozliczyć, żeby pozamykać kogo trzeba za to, jak zaszkodzili Polsce" - oświadczył. Swoje spektakularne, liczone w milionach demonstrantów plany, zamierza realizować przy pomocy Komitetu Obrony Demokracji. "Nie mam zaplecza, wszystko mi się rozleciało. Ponieważ oni organizują, ja dołączam i rozmawiam z narodem" - tłumaczy.