"W tej sprawie dwie strony powinny szukać kompromisu, usiąść i rozmawiać" - powiedział Łapiński w niedzielę w TVN24. "Prezydent uważa, że jeszcze w tym momencie nie została wyczerpana możliwość kompromisu, że jeszcze jest możliwy dialog i to na różnym poziomie, są różne instytucje i fora, gdzie można rozmawiać. Tylko najlepiej, jeśli dialog, rozmowa toczą się między lekarzami a rządem, by lekarze rezydenci zachowali się roztropnie i nie dali się wciągnąć w wojnę polityczną, bo oni najbardziej na tym stracą" - powiedział Łapiński. "Ten protest być może spełni swój cel i zostanie osiągnięty kompromis tylko w tym momencie, jeśli będzie rozmowa między rządem a lekarzami, (...), a już widzę w internecie różnego rodzaju celebrytów, aktorów, artystów, którzy popierają ten protest, ale to są te same osoby, które zawsze atakowały PiS" - powiedział. Pytany, ile czasu prezydent daje na osiągnięcie porozumienia, Łapiński odwołał się do rządowej propozycji, by rozwiązania zostały wypracowane do 15 grudnia. Inny gość programu w TVN24, szef sejmowej komisji finansów <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-sasin,gsbi,22" title="Jacek Sasin" target="_blank">Jacek Sasin</a> (PiS) zapewnił, że nakłady na pensje dla rezydentów "wzrosły realnie o 40 proc. od 2015 roku". "811 milionów - tyle było w 2015 roku przeznaczone na pensje dla rezydentów i stażystów, 1 miliard 179 milionów - w roku przyszłym" - wskazywał. Wzrost nakładów na służbę zdrowia Dodał, że realny wzrost nakładów dotyczy nie tylko wynagrodzeń, ale służby zdrowia w ogóle. "W tym roku mamy 8 miliardów więcej w systemie ochrony zdrowia niż w roku 2016. Te pieniądze są w systemie ochrony zdrowia, bo przecież pieniądze to są nie tylko pensje, nie zapominajmy o pacjentach" - podkreślił Sasin. Zaznaczył, że obecnie zakontraktowane są dodatkowe limity na różnego rodzaju specjalistyczne świadczenia dla pacjentów. "Te dodatkowe pieniądze cały czas są i w przyszłym roku będą coraz wyższe" - powiedział Sasin. Dodał, że "jest konkretna propozycja dla tych lekarzy". Podkreślił, że zgodnie z propozycją, do 15 grudnia "mają być wypracowane zasady i kalendarz dochodzenia do tych kwestii, które są w ich oczekiwaniu, czyli do 6 proc. PKB". "Przerwijcie protest, wejdźcie do zespołu, który będzie działał w kancelarii premiera, przy pani premier" - apelował. Zdaniem byłego ministra zdrowia, posła PO Bartosza Arłukowicza, wydatki na służbę zdrowia nie są podnoszone, lecz "wzrasta wysokość składki na NFZ". "Pan (Sasin - PAP) mówi o NFZ, czyli o naszej wspólnej składce, na którą wszyscy Polacy się składamy. Zaś budżet państwa zmniejsza <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a>" - ocenił. Jego zdaniem "problemem tego protestu jest sposób zachowania ekipy rządzącej z ministrem Radziwiłłem i panią premier Szydło". "Oczekujemy, że zwołacie natychmiast posiedzenie rządu, w którym dogadacie się między ministrami na temat tego, w jaki sposób rozwiązać ten problem" - oświadczył Arłukowicz. Czego chcą lekarze? Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń. Protest głodowy prowadzony jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie od 2 października. W środę z protestującymi spotkała się premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a>, dzień później w kancelarii premiera z rezydentami rozmawiał minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, szefowa KPRM Beata Kempa i szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Rozmowy nie przyniosły porozumienia. Rezydenci nie zgadzają się na zaproponowany przez stronę rządową udział w pracach zespołu, który do 15 grudnia ma wypracować rozwiązania w ochronie zdrowia.