raz doprowadził do tego, że trzeba było przerwać obrady rządu, by ministrowie z premierem na czele zapewnili głosy na sali sejmowej - relacjonuje dziennik. Poseł nie był na sześciu kilkudniowych posiedzeniach Sejmu i nie pracował w swoich komisjach. Za to wszystko szefowie klubu kazali mu wpłacić pieniądze na konto domu dziecka. - Nie może być tak, że poseł rządzącej koalicji lekceważy sobie obowiązki. Musi być poważnym posłem - mówi "Faktowi" Kuchciński.