Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała w środę decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości 11 listopada, który organizowany jest przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, współtworzone m.in. przez Ruch Narodowy i Obóz Narodowo-Radykalny. Następnie w środę doszło do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, podczas którego ustalono - jak poinformował rzecznik prezydenta Błażej Spychalski - że zostanie zorganizowany "wspólny biało-czerwony marsz", który będzie miał charakter uroczystości państwowej; organizacją marszu, który będzie objęty patronatem narodowym przez prezydenta Dudę, zajmie się rząd. Kornel Morawiecki powiedział w czwartek PAP, że udział w marszu, ale - jak zaznaczył - woli go nazwać "marszem narodowym". "To jest polski marsz, pod polskimi barwami" - podkreślił. "Bardzo się cieszę, że ta decyzja pana prezydenta i pana premiera nastąpiła. Trochę późno, ale lepiej późno niż wcale" - dodał. Jego zdaniem, marsz będzie bezpieczny. "Będzie to nasz wielki, uroczysty wspólny marsz Polaków. Nie wyobrażam sobie, żeby tutaj ktoś się odważył na jakąś prowokację" - powiedział K.Morawiecki. W jego ocenie, powinien to być wspólny marsz, również z udziałem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. "Przecież to może być wspólny marsz - narodowców, prezydenta Dudy, mój, Hanny Gronkiewicz-Waltz. Bardzo proszę o przyjście na marsz wszystkich - Pawła Kukiza, Grzegorza Schetynę, premiera Donalda Tuska. Oczywiście to ma być nasz wspólny marsz, wszystkich zapraszamy, ja zapraszam wszystkich na marsz" - powiedział. K. Morawiecki pytany o warunek, że na marszu mają być wyłącznie biało-czerwone flagi, powiedział: "Nie wiem, czy to aż tak ostro należy ten ten warunek traktować. Myślę, że nie może być transparentów prowokacyjnych, nie może być transparentów na granicy gloryfikacji faszyzmu, czy coś takiego". Poseł odniósł się również do opinii porównujących organizatorów Marszu Niepodległości i niektórych jego uczestników do faszystów. "To wielkie święto, dlaczego nazywać tych młodych ludzi tak obraźliwym epitetami? Dlaczego mamy się tak dramatycznie dzielić i obrażać?" - pytał.