Wniosek miał związek z informacjami Pawła Piskorskiego, przekazanymi przez niego w wywiadzie-rzece, że na początku lat 90. Kongres Liberalno-Demokratyczny, ówczesna partia Donalda Tuska i samego Piskorskiego, była finansowana przez niemiecką CDU.Zdaniem PiS, Donald Tusk jednoznacznie nie odniósł się do zarzutów. Według szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka brak jednoznacznego odniesienia premiera do przedstawionych zarzutów na temat finansowania KLD z zagranicy "budzi poważne wątpliwości co do jawności i transparentności życia publicznego w Polsce". Kopacz na środowym briefingu tłumaczyła, że Sejm będzie pracować w środę do 2 w nocy i "będzie zajmować się sprawami poważnymi". - Rozwiewanie wątpliwości czy przypuszczeń kogoś, kto sam nie jest zdecydowany, jak to było dwadzieścia lat temu, nie jest głównym tematem, jakim powinien zajmować się Sejm - powiedziała marszałek. Na uwagę dziennikarzy, że Piskorski napisał do niej list w sprawie powołania komisji śledczej dotyczącej finansowania KLD przez CDU, Kopacz odpowiedziała: "Ludzie listy piszą i wiele tych listów przychodzi". Pod koniec kwietnia premier Donald Tusk, pytany o wypowiedź Piskorskiego oświadczył, że nigdy nie brał żadnej pożyczki od CDU - ani jako szef KLD, ani jako zwykły obywatel, ani jako lider PO. Mówił też, że nie może wystąpić w sprawie oskarżeń na drogę sądową w trybie wyborczym, gdyż nie startuje w wyborach do PE. Zastrzegł, że ewentualne kroki prawne mogą zostać podjęte po zakończeniu kampanii wyborczej.