Wniosek o wyrażenie wotum nieufności posłowie PO złożyli w Sejmie 14 października, w Dniu Edukacji Narodowej. Jednym z głównych powodów jego złożenia są przygotowywane przez resort edukacji zmiany w systemie oświaty - likwidacja gimnazjów oraz powrót do modelu 8-letniej szkoły podstawowej, 4-letniego liceum ogólnokształcącego i 5-letniego technikum. "Anna Zalewska pełniąc funkcję Ministra Edukacji Narodowej działa na szkodę dzieci i młodzieży (przedszkolaków i uczniów), nauczycieli i samorządów. Prowadzi w sposób skandaliczny i niedopuszczalny nieprzemyślaną politykę oświatową" - czytamy we wniosku. Według jego autorów, decyzje minister edukacji "w największym stopniu dewastują kształcenie w środowiskach wymagających wsparcia, jak i rozwój najzdolniejszych uczniów". "Proponując zmiany nie określa ich celu i efektów, jakie powinny zostać osiągnięte. Rujnuje obecną strukturę systemu, nie zważając na skutki i koszty zmian, lekceważąc wyniki polskich i międzynarodowych badań naukowych" - napisali. "Wprowadza zmiany w sposób chaotyczny, bez dostatecznego przygotowania i konsultacji. Lekceważy opinie nauczycieli, rodziców i samorządów. Jej postępowanie świadczy o braku wiedzy, doświadczenia i odpowiedzialności za niezwykle wrażliwą materię, jaką jest kształcenie i wychowanie dzieci i młodzieży" - ocenili. Liczymy na to, że to będzie moment "otrzeźwienia" W środę na konferencji prasowej w Sejmie do wniosku odniosły się posłanki PO byłe minister edukacji: Joanna Kluzik-Rostkowska i Krystyna Szumilas. Mówiły, iż liczą, że "otrzeźwi" on rządzących. "Bardzo liczymy na to, że to będzie moment "otrzeźwienia", a jeżeli nie, to odpowiedzialność polityczna, ze wszystkimi konsekwencjami będzie odpowiedzialnością PiS. Naszym obowiązkiem jest alarmować" - zaznaczyła Kluzik-Rostkowska. Z kolei Szumilas zaznaczyła, że za pomysły resortu edukacji zapłacą przede wszystkim uczniowie. "Klasa 6 i 7 jest tutaj w największym stopniu narażona na straty z tytułu tej reformy, ponieważ będą się od września uczyć w nieprzygotowanych szkołach, w których nie ma pracowni fizycznych, chemicznych, sal gimnastycznych, boisk szkolnych" - mówiła b. minister edukacji. Problem ten jest - jak podkreślała - przede wszystkim w małych szkołach znajdujących się na terenach wiejskich.Zwracała ponadto uwagę na ryzyko łączenia w jednym budynku dzieci kilkuletnich i nastolatków. "W 60-70 proc. szkół podstawowych znajdują się oddziały przedszkolne i przedszkola. (...) Kiedy obniżaliśmy wiek szkolny, PiS alarmowało, że nie mogą się sześciolatki uczyć z 12-latkami. Dzisiaj pani minister, która wcześniej pisała w tej sprawie interpelacje, skazuje dzieci przedszkolne na wspólną naukę w budynku z trzynasto-, czternasto- i piętnastolatkami" - mówiła Szumilas. PiS przeciwny wnioskowi o wotum nieufności wobec szefowej MEN Nieuzasadniony i mający robić polityczny szum - tak PIS ocenia wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec Zalewskiej. Podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji edukacji nauki i młodzieży Marzena Machałek (PiS) złożyła wniosek o negatywne zaopiniowaniem wniosku PO. Jak uzasadniała posłanka, "wnoszenie tego wniosku w momencie, gdy wprowadzana jest ważna reforma edukacji (...) jest wprowadzaniem chaosu i próbą przykrycia ośmiu lat błędnych, fatalnych decyzji dla polskiej edukacji". Podkreślała, że dziś trzeba ratować polskie szkolnictwo i gdyby nie reforma minister Zalewskiej, to w niedługim czasie mielibyśmy "niekontrolowaną" likwidację gimnazjów i liceów. PO o wotum: brak przesłanek do radykalnej zmiany systemu Brak jest przesłanek do wprowadzenia tak radykalnych zmian systemu edukacji - mówił Rafał Grupiński przedstawiając w środę na sejmowej Komisji Edukacji i Młodzieży wniosek o wotum nieufności dla minister edukacji Anny Zalewskiej. Podkreślił, że wniosek jest motywowany dobrem dzieci. "Przyczyn jego zgłoszenia jest wiele, począwszy od kwestii podstawowej (...) braku w istocie głębszych przyczyn przeprowadzenia tak radykalnej zmiany systemu oświaty w Polsce" - powiedział Grupiński. Jak mówił "główną ofiarą" zmian staną się gimnazja. Podkreślił także, że wniosek o wotum jest motywowany dobrem dzieci. Zwrócił uwagę, że likwidacja gimnazjów i przywrócenie 8-letniej szkoły podstawowej w miejsce 6-letniej, to skracanie czasu wspólnej edukacji ogólnej z 9 lat do 8 lat. Mówił także, ze nie wiadomo, jak po zmianach systemu edukacji będą wyglądać obwody szkół, w jakich szkołach będą uczyć się dzieci. Zauważył, że w części szkół konieczna będzie dwuzmianowość po dołączeniu do nich klas VII i VIII; zlikwidowane zostaną też szkoły specjalistyczne, jakimi będą dwujęzyczne i sportowe gimnazja, a w 8-letnich szkołach podstawowych będzie brakować pracowni, sal gimnastycznych. "Będzie to problemem, kłopotem samorządów, nauczycieli, dyrektorów szkół i rodziców, a nie minister edukacji Anna Zalewska" - powiedział Grupiński. Brak podstaw, brak podręczników Mówił także, że nie ma jeszcze przygotowanych podstaw programowych, nie ma podręczników, tymczasem klasy IV i VII będą się uczyć według nich już od września przyszłego roku. "W takim tempie nikt dobrego podręcznika nie przygotuje" - powiedział. Zaznaczył, że dobry podręcznik powstaje w minimum dwa, trzy lata. Grupiński mówił też o zagrożeniu konstytucyjnej zasady równości, gdy o przyjęcie do szkół ponadpodstawowych będą ubiegać się dwa roczniki uczniów, przy tej samej liczbie miejsc w szkołach. Mówił także, że likwidacja gimnazjów to likwidacja 7,5 tys. gimnazjów, w tym 3,1 tys. działających samodzielnie. Pociągnie to za sobą zwolnienia nauczycieli. Rozbite zostaną bardzo dobre zespoły nauczycieli pracujących w gimnazjach, umiejących pracować z młodzieżą. "Do strajku nauczycieli jest już nie daleko" - przestrzegał. Debata nad wnioskami Elżbieta Gapińska (PO) zwracając się do minister edukacji powiedziała: "Upiera się pani przy reformie, chociaż wielu pani kolegów ministrów widzi zagrożenia, jakie z niej płyną. O tych zagrożeniach ostatnio mówił także prezydent Duda zastanawiając się mocno, czy w takiej formie, jak pani proponuje, reformę może poprzeć". Mówiła, że reformę krytykują nauczyciele, nie tylko gimnazjów, dyrektorzy szkół, eksperci zajmujący się edukacją, ZNP, samorządy. "Zrzeszają się rodzice, który chcą zaprotestować przeciw edu-koszmarowi, jaki pani chce zgotować dla ich dzieci". "Minister Zalewska ślepa i głucha na argumenty, brnie w tę ustawę nie zważając na negatywne głosy, jakie płyną" - podkreśliła. Jacek Protasiewicz (ED) zarzucał, że reforma będzie bardzo kosztowna. "1,5 mld zł, żeby wymienić pieczątki, żeby wymienić tabliczki? Żeby taki absurd realizować 1,5 mld zł w błoto?" - pytał Protasiewicz. Katarzyna Lubnauer (N) mówiła natomiast, że przygotowywana zmiana jest "zaprzeczeniem idei reformy". Jest to "niszczenie zamiast naprawiania" - mówiła. Lubnauer podkreślała też, że u podstaw reformy leży błędna diagnoza na temat działalności gimnazjów, brak też jest - według niej - "twardych danych", na których byłaby oparta. "Nie ma ani jednej przesłanki, by bronić pani minister Zalewskiej. Przepraszam bardzo, pani minister, ale jest pani największą psują ostatnich lat, jeśli chodzi o polską edukację i do tego nie dotrzymuje obietnic" - powiedział Krystian Jarubas (PSL). Jak mówił, minister edukacji obiecała samorządom rekompensatę za odejście od obowiązku szkolnego dla sześciolatków. "Niestety, nie dotrzymała pani słowa" - dodał. Joanna Borowiak (PiS) oceniła z kolei, że "wniosek PO o wotum nieufności wobec minister edukacji Anny Zalewskiej (...) jest wnioskiem politycznym, próbą przykrycia przez PO własnych problemów, kryzysu wewnętrznego w partii, ale przede wszystkim afery reprywatyzacyjnej"". "Na pewno z całą pewnością jest to próba przykrycia 8 lat złego kierowania edukacją i nie tyle złego kreowania polityki edukacyjnej za rządów PO i PSL, co eksperymentowania przez 8 lat w obszarze polskiej edukacji" - mówiła posłanka. Anna Cicholska (PiS) podkreślała, że "czas najwyższy uporządkować polską oświatę i może to zrobić doskonale minister Anna Zalewska". Z kolei Urszula Rusecka (PiS) zaznaczyła, że nie wszyscy nauczyciele są przeciw reformie. "Reforma jest niezbędna i konieczna" - przekonywała Krystyna Czochara (PiS). Plan Zalewskiej Zgodnie z propozycją MEN w miejsce obecnie istniejących szkół mają być: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum i dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany rozpoczną się od roku szkolnego 2017/2018. Wówczas uczniowie kończący w roku szkolnym 2016/2017 klasę VI szkoły podstawowej staną się uczniami VII klasy szkoły podstawowej. Rozpocznie się tym samym stopniowe wygaszanie gimnazjów - nie będzie prowadzona rekrutacja do gimnazjum. Projekty ustaw wprowadzających te zmiany: ustawy Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe zostały skierowane do Komitety Stałego Rady Ministrów.Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra może być zgłoszony przez co najmniej 69 posłów. Sejm wyraża wotum nieufności większością głosów ustawowej liczby posłów - czyli musi za tym opowiedzieć się minimum 231 posłów.