Akcja miała wymiar międzynarodowy, polscy policjanci współpracowali z niemieckimi kolegami. "Działania prowadzone były na terenie dziesięciu województw. Kilkudziesięciu policjantów równocześnie weszło pod wytypowane adresy" - mówił w piątek Sokołowski. Jak wyjaśnił czynności prowadzone były w sumie z 34 osobami, podejrzewanymi o sprowadzanie, przechowywanie lub posiadanie treści pornograficznych z udziałem dzieci. 12 spośród nich przyznało, że miało takie materiały lub je ściągało; sześć usłyszało zarzuty dot. posiadania treści pedofilskich, grozi im 5 lat więzienia. Teraz zabezpieczone komputery, dyski, laptopy i nośniki przebadają biegli; od ich opinii, analiz zależy to ile osób i jakie zarzuty usłyszy. "To nie pierwsza tego typu realizacja. Zatrzymania to efekt międzynarodowej współpracy polskich i niemieckich służb. We wrześniu 2014 roku niemiecki Federalny Urząd Kryminalny BKA ustalił, że w wymianie plików o treści pedofilskiej biorą udział m.in. osoby mieszkające w Polsce. Informacja ta trafiła do Biura Międzynarodowej Współpracy KGP, a sprawą zajęli się eksperci z Wydziału dw. z Handlem Ludźmi Biura Służby Kryminalnej. Zaangażowani w sprawę zostali też specjaliści z Wydziału dw. z Cyberprzestępczością KGP" - dodał Sokołowski. Policjanci zaznaczają, że większość z osób sprawdzanych w tego typu akcjach ściąga świadomie treści pedofilskie. "Może jednak się zdarzać, że taki plik ściągniemy przypadkowo. Jeśli go otworzymy i zobaczymy, że zawiera takie materiały skontaktujmy się jak najszybciej z policją" - powiedział Sokołowski. Jak dodał zwłoka w takiej sytuacji, może wiązać się z problemami dla właściciela komputera czy laptopa. Podczas akcji wymierzonych w pedofilów działających w sieci, ustalane są adresy wszystkich osób wymieniających się lub ściągających tego typu treści. "Może się więc okazać, że po pewnym czasie taka osoba będzie musiała wyjaśnić dlaczego na jej komputerze znalazł się taki plik" - podkreślił Sokołowski. Zaapelował też, by w związku z rozpoczynającymi się wakacjami i faktem, że dzieci spędzają więcej czasu przed komputerem, rodzice sprawdzali jakie strony przeglądają i jakie pliki ściągają na komputer. "Uczulajmy je, że nazwa strony nie zawsze odzwierciedla jej treść. Przykładowo strona o tytule "kotki" niekoniecznie będzie zawierać informację o kotach" - mówił rzecznik KGP.