Z 30 zasiadających w komisji posłów, na piątkowym posiedzeniu obecnych było 28. 14 z nich - wszyscy z opozycji - głosowało za odwołaniem posłanki, a 13 za jej pozostawieniem na stanowisku. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, posłem PiS, który wstrzymał się od głosu był Jacek Świat. Sama Lichocka - jak poinformował poseł <a class="db-object" title="Wojciech Król" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wojciech-krol,gsbi,4213" data-id="4213" data-type="theme">Wojciech Król</a> - nie była obecna na posiedzeniu komisji. O odwołanie Lichockiej wnioskowali posłowie opozycji, PiS przekonywało, że zachowanie, który się jej przypisuje "nie miało nic wspólnego z gestem obraźliwym". "Okazuje się, że sprawiedliwość i zasady elementarnej przyzwoitości nie opuściły Sejmu na dobre. Za pokazanie Polkom i Polakom, a także Posłankom i Posłom środkowego palca Joanna Lichocka została właśnie odwołana z funkcji wiceprzewodniczącej sejmowej komisji kultury" - skomentowała na Twitterze posłanka <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-scheuring-wielgus,gsbi,1617" title="Joanna Scheuring-Wielgus" target="_blank">Joanna Scheuring-Wielgus</a>. W lutym, po głosowaniu, w którym Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu noweli ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakłada rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia, media obiegło zdjęcie Lichockiej z wyprostowanym środkowym palcem. Lichocka zapewniła, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana". Dominik Tarczyński w obronie Lichockiej Jarosław Rzepa (PSL-Kukiz15), który prezentował wniosek opozycji podczas piątkowego posiedzenia komisji podkreślił, że "nie takich standardów oczekują Polacy i takie zachowania w debacie publicznej nie mogą mieć miejsca". Jak mówił, "należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że przykład dobrych, należytych, pożądanych zachowań musi przyświecać każdemu". "Dalsze piastowanie funkcji w Komisji Kultury i Środków Przekazu nie powinno mieć miejsca. Zachowanie podczas obrad Sejmu w szczególności obraźliwy gest, który wykonała pani poseł Lichocka nie może pozostać bez odpowiedzi" - podkreślił Rzepa. Europarlamentarzysta PiS <a class="db-object" title="Dominik Tarczyński" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-dominik-tarczynski,gsbi,2728" data-id="2728" data-type="theme">Dominik Tarczyński</a> przekonywał, że gest Lichockiej "nie miał nic wspólnego z gestem obraźliwym, ale był tylko i wyłącznie klatką z aparatu". "Przypomnę, że pan <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-rafal-trzaskowski,gsbi,4" title="Rafał Trzaskowski" target="_blank">Rafał Trzaskowski</a> tego typu ujęcia także ma i wielu polityków różnych opcji takie ujęcia ma i to nie oznacza, że ten gest miał być obraźliwy" - zaznaczył. "Niech pan nie zachowuje się jak hipokryta i cynik" Tarczyński uznał za "manipulację" zestawianie w uzasadnieniu wniosku sprawy chorych onkologicznie z decyzjami budżetowymi. "Przypominam, że to wasza posłanka <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-mucha,gsbi,1583" title="Joanna Mucha" target="_blank">Joanna Mucha</a> mówiła o tym, że starsi ludzie chodzą do lekarzy, ponieważ się nudzą, są problemem i obciążeniem. Niech pan nie zachowuje się jak hipokryta i cynik mówiąc o tym, że troszczycie się o los osób chorych onkologicznie, ponieważ ja jestem posłem do Parlamentu Europejskiego z Kielc, gdzie mamy najnowsze Centrum Onkologii w Polsce, które de facto zostało wyposażone za rządów PiS, takich przykładów mogę podać setki" - mówił Tarczyński zwracając się do posła Rzepy. Podkreślał, że ten gest nie miał nic wspólnego z tym, co posłowie zarzucają Lichockiej. Jak mówił, "osobie oddanej Polsce od lat, oddanej służbie kulturze i mediom". "Jeżeli chodzi o to, że chcecie pozbyć się osoby merytorycznej z komisji, jako wiceprzewodniczącego, to jestem najlepszym przykładem tego jak traktowaliście media publiczne. Kiedy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a> przejęła media publiczne, tego samego dnia dostałem wypowiedzenie, pomimo tego, że dzień wcześniej otrzymałem jako dokumentalista nagrodę na międzynarodowym festiwalu, gdzie 220 filmów dokumentalnych z całego świata było i to ja wygrałem, a następnego dnia dostałem wypowiedzenie, bo był to festiwal katyński" - opowiadał Tarczyński. Tomasz Zimoch: Dziwię się, że nie zrezygnowała wcześniej "Mógłbym tak wymieniać setki przykładów waszej hipokryzji, waszego zakłamania i tego, jakimi cynikami jesteście, ale zakończę słowami klasyka, marszałka Niesiołowskiego: 'jak sobie wygracie, to sobie wszystko przegłosujecie'. Nie będzie dyktatury mniejszości, demokracja polega na tym, że rządy sprawuje większość" - podkreślił europoseł PiS. Zwracając się do posłów opozycji powiedział: "zachowajcie się z klasą, nie wykorzystujcie osób chorych onkologicznie do tego, aby atakować politycznie, bo jest to niegodne". W jego ocenie posłowie opozycji są "hipokrytami", którzy wykorzystują tę sytuację do tego, aby zaatakować politycznie, bo nie są w stanie wygrać wyborów. Zdaniem Tomasza Zimocha z KO gest pokazany na sali plenarnej jest "niegodny posła, ale najsmutniejsze jest to, w jaki sposób posłanka Lichocka tłumaczyła się z tego, co zrobiła". Przyznał, że dziwi się, że do tej pory Lichocka nie zrezygnowała z funkcji wiceprzewodniczącego. Jak mówił, "to by było najlepsze, najrozsądniejsze załatwienie całej tej sprawy". Apel o zrezygnowanie z pełnionej funkcji kierowali do posłanki PiS także inni posłowie opozycji. "Straciła mandat do tego, by reprezentować komisję kultury" Posłanka KO <a class="db-object" title="Urszula Augustyn" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-urszula-augustyn,gsbi,1513" data-id="1513" data-type="theme">Urszula Augustyn</a> na konferencji prasowej w Sejmie powiedziała, że odwołanie Lichockiej spowodowane było "skandalicznym zachowaniem na sali plenarnej Sejmu". Poseł Piotr Adamowicz dodał, że Lichocka "straciła mandat do tego, by reprezentować komisję kultury". "Swoim zachowaniem w parlamencie obraziła nie tylko opozycję, nie tylko parlamentarzystów, ale też osoby, które z nadzieją spoglądały na debatę, kiedy dyskutowaliśmy czy 2 mld zł przekażemy na onkologię, czy 2 mld zł zostanie przeznaczone na propagandę w telewizji publicznej" - podkreślił. Przypomniał, że wniosek o odwołanie Lichockiej, poparty przez wszystkich opozycyjnych członków komisji kultury, złożył klub PSL. Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała, iż sądziła, że Lichocka zrozumie niestosowność swojego zachowania i sama zrezygnuje z funkcji wiceprzewodniczącej komisji. "Doszło do głosowania. Pani poseł nie było na posiedzeniu, nie zabrała głosu także zdalnie, więc nie mogliśmy wysłuchać jej argumentów" - zaznaczyła. "Możliwość bardziej honorowego wyjścia z sytuacji" Śledzińska-Katarasiński zapewniła też, że Komisja zaproponowała skontaktowanie się z Lichocką i "możliwość bardziej honorowego wyjścia z sytuacji", ale - jak dodała - "to wszystko nie spotkało się z odzewem zainteresowanej", co miało zaważyć na wyniku głosowania. "W komisji kultury jestem, w różnej roli, przez wszystkie swoje kadencje. Prawdę powiedziawszy, nie pamiętam sytuacji, w której musiałaby dochodzić do głosowania nad odwołaniem kogokolwiek z prezydium komisji, a jeśli zachodziły nadzwyczajne okoliczności, ta osoba rezygnowała sama. Raz, w pierwszej kadencji odwołaliśmy samego przewodniczącego komisji, był to pan Adam Słomka" - mówiła posłanka. Wyraziła nadzieję, że z Joanną Lichocką, jako członkinią komisji kultury będzie się "znacznie lepiej pracowało". Według Wojciecha Króla, błędem Lichockiej było też nieprzyznanie się do wykonania "słynnego i haniebnego gestu". "To dzisiejsze głosowanie w komisji pokazało jedno: że jeśli opozycja się zmobilizuje, to potrafi odnieść sukces" - stwierdził Król.