Donald Tusk pozostanie na stanowisku szefa Rady Europejskiej - taka decyzja została podjęta w czwartek na unijnym szczycie w Brukseli. Kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na szefa RE, a tym samym oficjalnym kandydatem polskiego rządu, był były polityk Platformy Obywatelskiej, europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Ogłoszenie jego kandydatury spowodowało, że został usunięty z Platformy Obywatelskiej. Następnie sam europoseł zrezygnował z członkostwa w Europejskiej Partii Ludowej. W sobotę na Twitterze wyjaśnił, dlaczego zgodził się kandydować na to stanowisko: "Wiedziałem, ile kosztuje reytanowski sprzeciw. Tyle nienawiści!? Bo kwestionuję sfałszowaną legitymację europejską, instrumentalnie nadużywaną" - napisał na Twitterze Jacek Saryusz-Wolski. W ostatnich miesiącach polityk dystansował się od swojej partii. Nie brał udziału w głosowaniach nad rezolucjami europarlamentu, w których polskiemu rządowi zarzucano naruszanie zasad rządów prawa. Na Twitterze pisał, że "nie akceptuje donoszenia na własny kraj i popierania przeciw niemu sankcji". "Nie po to wprowadzałem Polskę do Unii Europejskiej" -dodał.Dzisiaj, w jednym z wielu komentarzy, zaznaczył: "Nie można budować wspólnoty europejskiej bez i przeciw państwom członkowskim, nie szanując ich różnorodności, tożsamości i wrażliwości". Jacek Saryusz-Wolski podziękował również tym, którzy okazali mu wsparcie."Za krzepiące słowa wsparcia wszystkim dziękuję. Słowa nienawiści, jako chrześcijanin, nierozumiejącym, że uczestniczą w hucpie, odpuszczam".