Kaczmarek, świeżo upieczony szef PO w Poznaniu, uchodzi właśnie za człowieka Schetyny. Europosła zbulwersowały poniedziałkowe słowa Palikota o nieżyjącym prezydencie Lechu Kaczyńskim. Poseł z Lublina obciążył go odpowiedzialnością za katastrofę pod Smoleńskiem i śmierć 95 osób. - Lech Kaczyński ma krew na rękach - powiedział Palikot. - Wypowiedzi posła Palikota na temat katastrofy smoleńskiej są niedopuszczalne i łamią podstawowe zasady PO zapisane w statucie partii - mówi "Rz" Filip Kaczmarek. Grzegorz Schetyna pytany wczoraj przez dziennikarzy, czy dobrze czuje się w jednej partii z Palikotem, odpowiedział krótko: "Nie". Stwierdził też, że nie wyobraża sobie by Palikot zachował funkcję wiceszefa klubu. Nie wszyscy w PO chcą jednak ukarania Palikota. Jeden z działaczy Platformy, który kibicuje Palikotowi, uważa, że zachowanie Kaczmarka i innych posłów atakujących wiceszefa klubu to skandal. - Po to jest sąd koleżeński, by wszystkie brudy prać we własnym gronie, a nie publicznie - zauważa. Partyjny sąd koleżeński na razie sprawą Janusza Palikota się nie zajmie. Jak poinformował jego szef Maciej Kulka, wniosek europosła Filipa Kaczmarka został przesłany e -mailem i nie spełnia wymogów formalnych. Kaczmarek już zapowiedział, że wniosek wysłał również pocztą. Poseł Palikot nie odbierał w środę telefonów, nie odpisał nam na esemesy. - Poseł wie o tym wniosku, ale nie będzie go komentował. Od rozstrzygnięć jest sąd koleżeński - powiedział "Rz" jego doradca Piotr Sawicki. Więcej na ten temat - w dzisiejszej "Rzeczpospolitej". Zobacz również: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/felietony/graczyk/news/graczyk-palikot-do-budy,1503721" target="_blank">Roman Graczyk: Palikot, do budy!</a>