Śledczy rozpoczęli przesłuchanie byłego premiera w południe. Chcą się dowiedzieć, czy Donald Tusk wiedział o współpracy, którą po katastrofie smoleńskiej podjęło SKW z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Prokuratorzy chcą też ustalić, czy ewentualne podjęcie współpracy było konsultowane z ówczesnym szefem MON. Przesłuchanie potrwa prawdopodobnie kilka godzin. Po jego zakończeniu prokuratorzy mają spotkać się z dziennikarzami. Briefing zapowiedział też Donald Tusk. Pierwotnie przesłuchanie było wyznaczone na 15 marca. Zostało przesunięte na prośbę byłego premiera, bo termin kolidował z obowiązkami szefa Rady Europejskiej. Przed godz. 11 Tusk przyjechał do Warszawy pociągiem. Potem w licznej grupie - swoich zwolenników i przeciwników - Tusk przeszedł pieszo z Dworca Centralnego do budynku prokuratury przy ulicy Nowowiejskiej. Wychodząc z dworca Tusk był pytany, jak ocenia zorganizowane mu przez zwolenników powitanie. "Bardzo się cieszę" - powiedział b. premier. Pytany o nadzieje, jakie wyrażają jego zwolennicy, Tusk powiedział, że "trzeba by się dopytać, o jakie nadzieje chodzi". "Ja jestem bardzo krytyczny wobec tego, co dzieje się dziś w naszej ojczyźnie, ale wszystko jest dziś w rękach ludzi, tutaj żaden pojedynczy wysiłek nic nie zmieni" - powiedział Tusk. Wchodząc do wydziału wojskowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie, nie wypowiadał się dla dziennikarzy. Wcześniej w prokuraturze pojawił się pełnomocnik Tuska mec. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-roman-giertych,gsbi,1458" title="Roman Giertych" target="_blank">Roman Giertych</a>. Jak poinformował PAP rzecznik prasowy stołecznej policji asp. szt. Mariusz Mrozek na Dworcu Centralnym nie doszło do żadnych incydentów. Na czas przejścia tłumu, który towarzyszy b. premierowi, ruch na ulicach w okolicach gmachu prokuratury został wstrzymany. Część osób weszła razem z dziennikarzami na dziedziniec prokuratury. Gdy Tusk wchodził do prokuratury, część osób skandowała "Donald Tusk nie daj się", biła mu brawo i śpiewała "100 lat". Już w budynku prokuratury polityk otworzył okno i pomachał zgromadzonym. Placyk przed budynkiem prokuratury wypełniła grupa zwolenników Tuska. Porządku pilnuje Żandarmeria Wojskowa, są ustawione barierki oddzielające wejście do prokuratury od manifestantów.