Marcin Zaborski, RMF FM: Andrzej Duda lubi przepisy pisane pod publiczkę? Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta RP: - Nie rozumiem pytania. Marszałek Terlecki mówił, że obniżka parlamentarnych pensji to są takie pomysły troszkę pod publiczkę. No to teraz z tym pomysłem musi się zmierzyć prezydent. Ma jakieś wątpliwości, co zrobić z tą ustawą? - Trudno mieć jakieś przeciwwskazania w sytuacji, kiedy przedstawiciele władzy występują o wstrzemięźliwość, ze zmniejszeniem... To prezydent łaskawie pomoże? - Nie będzie przeszkadzał w tej sprawie, ale ta decyzja będzie należała do pana prezydenta, natomiast nie ma takich wskazówek niezgodności z konstytucją. A co z argumentem, że np. te pensje to zaproszenie do korupcji w Sejmie? - Z korupcją trzeba walczyć i od tego mamy służby. Od tego jest CBA i myślę, że skutecznie będzie chronić Parlament. W Senacie profesor Jan Żaryn, senator PiS co prawda głosował za obniżką pensji, ale jednocześnie mówił, że to błąd. Przekonywał, że urzędnicy państwa polskiego powinni dobrze zarabiać, bo to buduje autorytet państwa. - To jest jeden z poglądów, który się rysuje. W tym jest prawda, bo rzeczywiście w Polsce - generalnie rzecz biorąc - mamy zaburzony system nagradzania, nie ma tej właściwej hierarchii zbudowanej. W innym państwach lepiej sobie z tym poradzono. I te przepisy pomogą odbudować hierarchię? - Nie. Mam taką nadzieję, że jak nie można tego zrobić w jedną stronę, to trzeba w drugą, ale finał powinien być taki, że wszystkie siły polityczne powinny usiąść, porozmawiać i ustalić prawidłową hierarchię wynagrodzeń. Czyli robimy w drugą stronę panie ministrze. Pytanie czy pan prezydent poprosi Sejm, o to żeby Sejm obniżył też jego uposażenie? - Panie redaktorze, to jest decyzja Sejmu. To nie jest na prośbę, tylko to z ustawy wynika... Ja rozumiem, ale skoro posłowie i senatorowie mniej, to może prezydent też powinien mniej zarabiać? - To proszę pytać przedstawicieli polskiego Parlamentu. Prezydent tutaj akurat nie ma w tym zakresie możliwości. Panie ministrze, pan prezydent ma inicjatywę ustawodawczą w Polsce. Mógłby to sobie zmienić. - No tak, ale decyzję podejmuje Sejm. Ja mówię tutaj o poważnej sprawie. Moim zdaniem trzeba usiąść, ze spokojem porozmawiać, a nie robić z kwestii wynagrodzeń, czy nagród maczugi takiej, którą się wymachuje i ona powoduje później reperkusje. Tak to niestety jest. Badanie opinii publicznej myślę dla wszystkich było druzgocące, bo zdecydowaną... Idziemy w stronę pracy dla idei, jak mówi marszałek Karczewski. Pytanie czy taka praca w służbie idei w przypadku prezydenta nie mogłaby obowiązywać. Czy gdyby Parlament przegłosował obniżkę prezydenckiej pensji pan prezydent podpisałby taką ustawę? - No myślę, że nie miałby wyboru, żeby nie podpisać. Czyli podpisałby, gdyby posłowie chcieli, to on jest do dyspozycji? - No myślę, że tak. Pani ministrze, a może zamiast ciąć pensje parlamentarzystom, czy prezydentowi, lepiej byłoby obciąć dotacje dla partii politycznych? - To proszę pytać przedstawicieli Parlamentu, uważam, że kwestia w ogóle pieniędzy w Polsce jest jakimś takim niezdrowym tematem tabu. Trzeba sobie zadać kilka prostych pytań, które w demokracjach starszych już sobie dawno zadano. Przecież nie jest tak, że w Polsce partie polityczne dostają dotacje, a w innych państwach nie dostają. Tylko to co my zrobiliśmy w Polsce, jest wzorowane na tym, co zrobiono w innych krajach. Pytam pana panie ministrze nieprzypadkowo, bo jest pan politykiem nie od dzisiaj i pamiętam doskonale jak pana partia Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, razem z kolegami pan to robił, ostro krytykowaliście, to że partie są na garnuszku państwa. Wasze hasło brzmiało: stop finansowaniu partii z budżetu państwa. - To dlatego mówię jeszcze raz. Sytuacja wygląda tak, że trzeba generalnie usiąść i zastanowić się, jakie są fundamenty finansowania partii politycznych, urzędników, polityków, w taki sposób, żeby to nie było potem kwestionowane. I powie pan to jak kilka lat temu poseł opozycji, zlikwidujmy dotacje dla partii, oni marnują twoje pieniądze. - Panie redaktorze, dzisiaj z tym postulatem wychodzi Kukiz, Nowoczesna. Każdy kto jest w opozycji, doświadcza jednej rzeczy - nierównomierności w finansowaniu partii politycznych. Ci duzi dostają dużo, a ci mali nie dostają nic, albo bardzo mało. Tak to niestety wygląda. Przygotowałem specjalnie dla pana taką planszę, którą wtedy, gdy pan był w opozycji, pokazywał pan z kolegami z Solidarnej Polski w internecie, przekonując, że to nie powinno być tak, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> wydaje na ochronę prezesa Kaczyńskiego ponad milion złotych rocznie i niecały milion na zamawianie sondaży. Kiedy był pan prawdziwy? Wtedy czy teraz? Panie redaktorze ja jestem cały czas autentyczny i staram się być autentyczny w polityce. - I powie pan dzisiaj, że to nie powinno być tak, że PiS wydaje ponad milion złotych na ochronę prezesa Kaczyńskiego? To jest decyzja Prawa i Sprawiedliwości. To proszę pytać przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. - Wtedy też była panie pośle i pan o tym dobrze wiedział, a jednak mówił, że tak nie powinno być. Mówił pan, że jest to marnowanie publicznego grosza. Panie redaktorze ja rozumiem, że mam się w tej chwili odnosić się do wypowiedzi sprzed już sześciu lat, tak? - 2012 rok panie pośle... No to sześć lat jak dobrze liczę. - ... i co to już się nie liczy? Zapomniane wymazane i wygooglowane. Nie, jeszcze raz powtórzę. Decyzje, jeżeli partia otrzymuje pieniądze, to ona sama decyduje o tym, na co je wydać. - Nie mnie oceniać... Wtedy też tak było. - No, tak mówiłem. A wtedy mówił pan zupełnie coś innego. - Mówiłem, że to nie jest racjonalne wydawanie pieniędzy. Tak, że to jest marnowanie publicznego grosza- i wciąż jest? - Jeszcze raz powtórzę decyzje podejmuje partia, na co wydaje te pieniądze i nie mnie jest to w tym momencie oceniać. Panie ministrze prezydent często zabiera pierwszą damę do fast foodów? - Panie redaktorze nie wiem, czy często zabiera. Natomiast są małżeństwem i z tego, co wiem byli na zakupach i z tego, co ja kojarzę to była galeria. No, tak niestety jest... W galerii handlowej. - W galerii. Jest różnica z tym jak się idzie do fast fooda jak pan mówi, czy się idzie na zakupy w galerii, w której są różne... Nie, ja nie mówię, że to jest coś złego w tym, że się idzie do fast foodu. Faktem jest, że prezydent z małżonką są w galerii handlowej i tam spotyka ich działaczka KOD i pyta o to, dlaczego prezydent łamie konstytucję? Zadaje takie pytanie. - Myślę, że przebywanie z żoną w przypadku prezydenta na zakupach jest jego wielką radością, bo to jest coś, czego nie jest w stanie robić praktycznie, jeżeli robi to robi to wyjątkowo. Więc myślę, że z tego punktu widzenia jest to dla niego ważna rzecz, że może z żoną, choć na chwilę być na zakupach, a że... No i spotyka tą działaczkę KOD-u. A pan mówi, że to pytanie, które ona zadała:, "Dlaczego prezydent łamie konstytucje i dlaczego na to pozwala?" to jest prowokacja. Jaka prowokacja? - Działaczki KOD-u, no przecież... Ale co to znaczy - prowokacja? - Panie redaktorze... Na czym polega prowokacja? - Na tym, że działaczka KOD-u sobie nagrywa, lansuje się na tej podstawie. To jest stara metoda. Nie można zadać prezydentowi pytania? - Ale jeżeli ja chcę zadać panu pytanie, bez lansowania siebie, to zadaję - czy pan mnie. A jeżeli... Ja nie jestem prezydentem, panie ministrze. - Dobrze, ale ja panu mówię. Dobrze, jeżeli... Prezydentowi nie jest tak łatwo zadać pytanie jak mnie pewnie. - Panie redaktorze, pan prezydent spotyka się z Polakami na wielu spotkaniach, na których sam byłem, widziałem, uczestniczyłem. Otwartych, (prezydent - red.) spotyka się, ściska ręce, odpowiada na pytania, które w tym momencie obywatele pan prezydentowi zadają. Ale zapewniam, że... Poradził sobie z tą prowokacją, panie ministrze? - ...te osoby, które pytają, nie lansują się przez te pytania. Ja mówiłem o prowokacji w tym sensie, że ta osoba nagrywa zadawanie pytań, puszcza to, filmik. Po co to robi? Żeby siebie lansować. Przecież to ewidentne. Chyba że pan tego nie widzi. Mundial za kilka dni, pierwszy gwizdek niebawem. Prezydent nadal nie wybiera się do Rosji? - Nie, tu się nic w tej kwestii nie zmieniło. Nie pojedzie na żaden z meczów? - Z tego, co wiem, nie jest planowana wizyta pana prezydenta w Rosji. Nawet, jeśli Polacy wyjdą z grupy, zagrają w ćwierćfinale, półfinale, finale? - Myślę, że taką pierwszą rzeczą, którą ewentualnie można by było rozpatrywać, to jest gdyby Polska awansowała do finału, czego Polsce życzę. Wtedy sam, osobiście, będę namawiał pana prezydenta, żeby do Rosji jechał na finał. Dera: Pod koniec lipca wniosek prezydenta do Senatu ws. referendum "Pod koniec lipca prezydent będzie składał do Senatu pytania referendalne" - ujawnił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Andrzej Dera. 23 lipca jest posiedzenie Izby Wyższej - to pierwszy z możliwych terminów - doprecyzował prezydencki minister. Jak dodał - "jutro (we wtorek - przyp. red.) są planowane propozycje pytań". "Zostaną upublicznione, rozpocznie się dyskusja, są możliwe dyskusje, korekty" - mówił Dera. Marcin Zaborski pytał swojego gościa również o postępy przy weryfikacji orderów Virtuti Militari. "Jesteśmy na ukończeniu" - stwierdził gość RMF FM. Jak tłumaczył, potrzebne jest powołanie specjalnej kapituły, która podejmie ostateczną decyzję ws. ewentualnego odebrania odznaczeń. Jak oceniał Dera, "ewidentnych (przypadków, w których medale powinny zostać odebrane - przyp. red.) jest kilka, kilkanaście. Mniej ewidentnych - kilkadziesiąt".