- Za moje podróże podczas kampanii zapłaci mój komitet wyborczy - zapewnia kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz. W zeszłym tygodniu marszałek Sejmu niepewnie odpowiadał na pytanie, jak zamierza się rozliczyć z przejechanych podczas kampanii kilometrów. - Jest uzgodniona umowa, między komitetem wyborczym a Biurem Ochrony Rządu, by komitet wyborczy ponosił te koszty - powiedział RMF Cimoszewicz. W BOR nikt oficjalnie nie chciał rozmawiać o tej sprawie; RMF otrzymało jedynie e-mail, w którym biuro prasowe pisze: "Rozliczenia między nimi a sztabem wyborczym zostaną dokonane w myśl wykładni przedstawionej PKW oraz zgodnie z poleceniem ministra spraw wewnętrznych i administracji bezpośrednio po zakończeniu czynności ochronnych". Co to oznacza? Posłuchaj relacji Romana Osicy: Nie tylko w przypadku Cimoszewicza istnieją wątpliwości co do korzystania ze służbowych przywilejów dla celów kampanii. Radio RMF ujawniło ostatnio, że prezydent Warszawy Lech Kaczyński za pieniądze z budżetu miasta finansował ogólnopolskie sondaże m.in. na temat preferencji prezydenckich Polaków. Jaki z takich informacji pożytek dla Warszawy? Urzędnicy tłumaczą, że badania są sposobem na poznanie nastrojów warszawiaków. - Z tego powodu zlecane są analizy ogólnopolskie, z których potem wyłuskiwane są dane warszawskie - tłumaczy Andrzej Klerkowski, dyrektor Ośrodka Konsultacji i Dialogu w Urzędzie Miasta. Sam Kaczyński wszystkiemu zaprzeczył. - Nie wydajemy miejskich pieniędzy na sondaże - zapewnił, dodając, że jedyne badania, jakie są robione, dotyczą samej Warszawy.