Czarzasty wyraził natomiast zadowolenie ze współpracy na lewicy - pomiędzy partiami: SLD, Wiosną i Razem. Poinformował też, że na listach lewicy (KW Sojuszu Lewicy Demokratycznej) jest 920 osób. "To są pełne listy" - powiedział. Dodał też, że jego marzeniem jest, by zebrać do dnia dzisiejszego pół miliona podpisów pod listami. "Zobaczymy dziś, czy marzenia się spełniają" - mówił lider SLD w Polsat News. We wtorek upływa czas na dostarczenie podpisów pod listami wyborczymi. "Daliśmy radę jako lewica. Jestem zadowolony" - przyznał, mówiąc o współpracy z dwiema innymi formacjami, z którymi SLD idzie do wyborów - partiami: Razem i Wiosna. Przyznał również, że w dwa miesiące współpracy przedwyborczej trzy partie musiały się "nie tylko poznać, ale też polubić". Mówiąc o przeszłych już relacjach pomiędzy partiami, Czarzasty przyznał: "Jakbym był pamiętliwy, to Lewicy by nie było. Ale żeby było uczciwie, jakby Adrian Zandberg był pamiętliwy, albo Robert Biedroń był pamiętliwy, to też Lewicy by nie było". "Kredyt zaufania jest wzięty, w Sejmie go spłacimy" Czarzasty wyjaśnił, że partie startujące z jednej listy pod hasłem Lewica mają w 90 proc. wspólne programy. "Zawsze będą różnice, tylko o różnicach trzeba mówić i dyskutować" - podkreślił. Jako przykład różnicy programowej wewnątrz komitetu Lewica, wymienił budowę w Polsce elektorowi atomowej. Ocenił, że on i Robert Biedroń są temu przeciwni, a Adrian Zandberg jest za taką budową. Ocenił też, że pomiędzy trzema partiami jest kredyt zaufania. "Kredyt zaufania jest wzięty, w Sejmie go spłacimy" - zapewnił. Zapowiedział, że SLD będzie chciało, żeby trzy partie stworzyły jeden klub w Sejmie. "Jest taki czas, albo lewica będzie ze sobą bardzo blisko współpracowała, albo PiS będzie rządził" - powiedział. Przyznał jednocześnie, że każda z trzech partii będzie musiała się w tym zakresie określić już po wejściu do Sejmu. "Ja będę namawiał do bardzo bliskiej współpracy" - dodał. Pakt senacki Czarzasty był też pytany o współpracę z innymi partiami opozycyjnymi, w tym o realizację tzw. paktu senackiego - nieformalnej umowy zawartej przez partie opozycyjne, mówiącej o tym, że nie będą one konkurować miedzy sobą w wyborach do Senatu. "Nie chcę narzekać. Z Kosiniakiem-Kamyszem jest super. Z samorządowcami jest super. Z PO jest marnie" - ocenił. Mówiąc o pakcie senackim, przyznał, że nie wie do dziś, "jak PO do tego podchodzi". Przypomniał, że to SLD zaproponował pakt senacki, a media i ludzie to zaakceptowali. "Czekamy na realizacje tego. Jeżeli jest tak, że PO tego nie chce realizować faktycznie, a opowiada, że to realizuje - ani PSL, ani my nie wiemy, co chce zrobić PO" - mówił lider Sojuszu. "Problem tkwi w PO, która informuje co chwilę, ustami swoich działaczy, że oddawanie głosu na PSL albo na Lewicę, to jest głos stracony. Wypuszcza filmy w tej sprawie. My walczymy z PiS-em, nie walczymy o przywództwo na opozycji, to mnie różni od PO. Niech idą swoją drogą, ja idę swoją drogą. Trzymam za nich kciuki, ale nie chcę się nimi zajmować" - wyjaśniał Czarzasty. Krzysztof Kowalczyk