Partia KORWiN broni zatrzymanego i twierdzi, że krzesło było jedynie elementem happeningu, a policja popełniła błąd. - Mężczyzna stojący tuż przed sceną trzymał w górze drewniane krzesło i wykrzykiwał wulgarne słowa - poinformował podinspektor Mariusz Ciarka z małopolskiej policji. - W pewnym momencie celując krzesłem chciał nim rzucić na scenę. Na szczęście policjanci zareagowali błyskawicznie. Obezwładnili go i zabrali przedmiot, którym zamierzał rzucić - wyjaśnił. Jak wynika z informacji przekazanych przez podinspektora, mężczyzna był już wcześniej notowany za wybryki chuligańskie i jest kojarzony ze środowiskiem pseudokibiców jednej z krakowskich drużyn piłkarskich. Członkowie partii KORWiN twierdzą z kolei, że to jeden z liderów stowarzyszenia Młodzi dla Polityki Realnej, który został zatrzymany jedynie za uczestnictwo w happeningu. - W stronę prezydenta padło tylko pytanie "Gdzie jest szogun!?", a krzesło było nawiązaniem do wizyty Bronisława Komorowskiego w Japonii. Nikt, w nikogo nie chciał rzucać - tłumaczyła Agata Banasik z partii KORWiN. Inaczej sprawę przedstawia policja. - Mężczyzna w czasie jazdy na komisariat przyznał się, że jego zamiarem było rzucenie w prezydenta. Jak tłumaczył chciał zwrócić uwagę na to, że jego zdaniem media faworyzują dwóch kandydatów, lekceważąc pozostałych polityków startujących w wyborach prezydenckich - powiedział podinspektor Mariusz Ciarka. Zatrzymany najprawdopodobniej usłyszy za dwa zarzuty: znieważenia głowy państwa i usiłowania dokonania czynnej napaści na prezydenta. Grozi za to nawet pięć lat więzienia.