Przypomnijmy, że do Sejmu wpłynął projekt podwyżek dla prezydenta, premiera, ministrów, wiceministrów, posłów, senatorów, wojewodów. W myśl projektu prezydent miałby zarabiać 24 619 złotych, premier 24 078 zł, ministrowie 20 183 zł, a posłowie 15 051 zł. PiS zamierzał uchwalić zmiany jeszcze przed przerwą wakacyjną. Autorzy ustawy tłumaczą, że nie są to podwyżki, lecz powiązanie wynagrodzeń urzędników państwowych z sytuacją gospodarczą kraju i zarobkami Polaków. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak mają się planowane pensje polityków do płac obywateli - w Polsce i za granicą. Posłowie Jak podaje GUS, przeciętne wynagrodzenie Polaków w pierwszym kwartale 2016 roku wynosiło 4181 złotych (wszystkie kwoty brutto). Łatwo więc wyliczyć, że w myśl projektu PiS posłowie będą otrzymywać 3,6-krotność płac Polaków. To jeden z najwyższych współczynników w Europie. Średnia w Unii Europejskiej wynosi 2,4. Oznacza to, że parlamentarzyści krajów członkowskich zarabiają 2,4 razy więcej niż obywatele ich krajów. Po podwyżce od polskich posłów i senatorów lepiej wynagradzani będą jedynie parlamentarzyści z Włoch (5,3-krotność średniej pensji), Litwy (4,3) i Estonii (4). Po raz kolejny potwierdza się teza o egalitaryzmie Skandynawii. W Szwecji posłowie inkasują 2 razy więcej niż obywatele, w Finlandii - 1,9, a w Danii - 1,8. Premierzy W przypadku premier Beaty Szydło współczynnik jej zarobków do średniej płacy w kraju wyniesie 5,76. Co ciekawe, mniej - w przeliczeniu na zarobki obywateli - inkasuje choćby premier Wielkiej Brytanii Theresa May (5,45). Jednak rozrzut pensji europejskich premierów jest bardzo duży. Różnica między płacami premierów a obywateli jest stosunkowo niska na Słowenii (1,88-krotność średniego wynagrodzenia), w Chorwacji (2,56), w Hiszpanii (3,26) czy we Włoszech (3,84). Mniej od Beaty Szydło (po podwyżce) otrzymują także premierzy: Holandii (4,16), Irlandii (4,41), Danii (4,01), Szwecji (5,14) czy Finalndii (4,97). Sporo jest jednak krajów, gdzie współczynnik ten jest wyraźnie wyższy. Dużo więcej od obywateli zarabiają choćby: kanclerz Niemiec (6,91-krotność średniej płacy), premier Węgier (6,59), Belgii (6,05) czy Francji (7,41). Prezydenci Prezydent Andrzej Duda po podwyżce będzie zarabiał 5,89 razy więcej niż Polacy. Na tle innych głów europejskich państw nie wygląda to jednak aż tak zachłannie. Rekordzistką jest prezydent Litwy, która otrzymuje 36-krotność pensji obywateli! Dalia Grybauskaite inkasuje 116 tys. złotych miesięcznie, a zwykli Litwini tylko 3276 zł. Dużo więcej od obywateli zarabiają również prezydenci Włoch (8,96), Austrii (8,58) czy Grecji (8,17). Ale są i prezydenci, których pensje wynoszą mniej - w przeliczeniu na zarobki obywateli - niż w przypadku Andrzeja Dudy po podwyżce. To przede wszystkim prezydent Chorwacji (3,32), Finlandii (4,47) czy Portugalii (5,32). Prezydent Duda będzie również zarabiał więcej średnich pensji niż Francois Hollande (5,67). "Koryto+" Zupełnie osobną kwestią jest odbiór podwyżek w społeczeństwie. Wytłumaczenie, dlaczego - po uwzględnieniu pensji obywateli - polscy posłowie mają być jednymi z najlepiej opłacanych w Europie, dlaczego Beata Szydło ma zarabiać więcej średnich pensji niż Theresa May a Andrzej Duda więcej niż Francois Hollande - może być zadaniem wysoce karkołomnym. Tym bardziej, że tabloidy szybko podchwyciły słowa Pawła Kukiza o programie "Koryto+". Już teraz przypomina się wypowiedzi polityków PiS, którzy w opozycji krytykowali zachłanność władzy. Atakowali m.in. Elżbietę Bieńkowską, która skarżyła się na niskie zarobki wiceministrów, twierdząc na "taśmach kelnerów", że za 6 tys. na tym stanowisku pracuje "złodziej albo idiota" (Bieńkowska zapewne mówiła o kwocie netto - przyp. aut.). Teraz wiceministrowie mają dostawać 15,9 tys. zł brutto. W kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński tak mówił o wartościach, jakie będą przyświecać PiS: "Po pierwsze, uczciwość. Ta rozumiana w sposób najprostszy - materialna. Do władzy nie idzie się dla pieniędzy". Dziś poseł Marek Suski tłumaczy: "No wszystko się zmienia". Inny polityk PiS miał powiedzieć anonimowo "Faktowi": "To eksperyment na społeczeństwie, które nasycone pieniędzmi z 500+ może to przełknąć". 27. poprawka Polscy politycy mogliby w bardzo łatwy sposób odsunąć podejrzenia o zachłanność. Wystarczyłoby przeszczepić na nasz grunt rozwiązanie amerykańskie. Otóż 27. poprawka do konstytucji USA głosi, iż "żadna ustawa zmieniająca wynagrodzenie senatorów i reprezentantów nie może wejść w życie przed wyłonieniem Izby Reprezentantów w nowej kadencji". ----Z ostatniej chwili: Jak podaje PAP, w środę, już po pierwszym czytaniu ustawy w Sejmie, kierownictwo PiS zarekomendowało wycofanie projektu. Są to na razie nieoficjalne informacje.-----Źródła danych: GUS, Eurostat, Europejska Komisja Gospodarcza, euronews.com.