Obrońcy liczą na śledztwo Gerald Birgfellner wszedł do budynku w towarzystwie swoich pełnomocników - mecenasów Romana Giertycha i Jacka Dubois. Dubois w rozmowie z dziennikarzami zwracał uwagę, że "minęło pięć tygodni od złożenia zawiadomienia - i nic się nie stało". "Nasz klient w dalszym ciągu chce doprowadzić do tego, żeby osoba winna została pociągnięta do odpowiedzialności i dzisiaj będzie kontynuował swoje zeznania i mam nadzieję, że wpłynie to na decyzję prokuratorską. Bo wydaje mi się, że jeżeli mamy dwa dni, to będzie już ponad 40 godzin przesłuchań, to nawet początkujący śledczy jest w stanie zdać sobie sprawę po 40 godzinach rozmowy z pokrzywdzonym, że doszło do popełnienia czynu zabronionego i wszcząć postępowanie" - mówił. Dubois ustosunkował się do oświadczenia prokuratury, która stwierdziła, że czynności podejmowane przez Birgfellnera i jego adwokatów wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych. "Mocno należy podkreślić fakt, że dotychczas zeznania zawiadamiającego są bardzo zdawkowe, a on sam zasłania się w wielu wypadkach niepamięcią" - mówił prok. Łukasz Łapczyński. W stanowisku prokuratury podkreślano, że "czynności podejmowane przez zawiadamiającego i jego adwokatów - takie jak niestawiennictwo na wskazane przez prokuratora terminy, brak doręczenia oryginałów nagrań, a także dotychczasowa treść zeznań - wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych w tym postępowaniu". Dubois: Prokuratura nie chce wykryć prawdy Zdaniem pełnomocnika Austriaka, "prokuratura wie, gdzie są dokumenty, nie chce ich zabezpieczać, nie chce słuchać świadków, czyli jest to najbardziej typowa destrukcja procesowa - chęć niedoprowadzenia do wykrycia prawdy". Jak dodał, "nie jestem w stanie tego wytłumaczyć w inny sposób niż naruszenie konstytucyjnej zasady i równości i faworyzowanie jednej ze stron postępowania kosztem pokrzywdzonego, który domaga się od prokuratury jakichkolwiek czynności". Dubois został zapytany również m.in. o słowa polityków PiS dot. wszczęcia śledztwa. W ubiegłym tygodniu wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik mówił w TVN24, że gdyby był prokuratorem, to nigdy by nie wszczął takiego postępowania w sprawie Srebrnej. Z kolei premier Mateusz Morawiecki również w TVN24 mówił, że nie dziwi go, iż prokuratura dotychczas nie wszczęła śledztwa w sprawie przygotowań do inwestycji spółki Srebrna. Mecenas powiedział, że odbiera to "jako bezprawną próbę wpłynięcia na prokuraturę". "Jest skandalem i działaniem poza jakimkolwiek standardem, by poprzez media osoby z administracji państwa, z władz państwa dawały w sposób pośredni polecenia, jak ma postąpić organ, który ma na celu ściganie przestępstw" - dodał. Dopytywany, jakiej decyzji pełnomocnicy Birgfellnera spodziewają się po poniedziałkowym przesłuchaniu, powiedział, że "od pięciu tygodni oczekujemy, żeby wydano postanowienie o wszczęciu postępowania, żeby prokuratura zaczęła przesłuchiwać świadków, zaczęła zabezpieczać dowody i w konsekwencji przystąpiła do wytypowania osoby winnej i postawienia jej w tej sprawie zarzutów". Dubois mówił również, że we wtorek odbędzie się spotkanie z przedstawicielami ambasady austriackiej w sprawie wsparcia. "Bardzo by nam na tym zależało, bo jest naruszana zasada równości, że postępowanie nie ma na celu dojścia do prawdy materialnej i pomocy pokrzywdzonemu, a doprowadzenie do tego, żeby osoba, przeciwko której zostało złożone zawiadomienie, nie poniosła odpowiedzialności" - mówił. "Chcielibyśmy, aby świadkiem tych zdarzeń był przedstawiciel ambasady, mam nadzieję, że do tego dojdzie" - powiedział. Sprawa "Srebrnej" Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy.