W sobotę Biedroń rozmawiał z mieszkańcami Płocka (Mazowieckie) w ramach cyklu "Burza Mózgów", czyli organizowanych przez niego spotkań w 40 polskich miastach - w płockiej debacie uczestniczyło ok. 250 osób. "To, co mówią mieszkańcy Płocka to kompletnie jest coś innego niż to o czym rozmawiają politycy w telewizji, w stacjach radiowych, co czytamy w gazetach. To są w ogóle dwie Polski" - powiedział Biedroń dziennikarzom po spotkaniu. Jego zdaniem, "politycy kompletnie nie potrafią odzwierciedlić tego, co boli Polki i Polaków". "Wydaje mi się, że to jest największe wyzwanie dla dzisiejszej klasy politycznej, jak wyczuć to bijące serce naszego kraju, to znaczy, jakie są problemy?" - ocenił Biedroń. Zwrócił uwagę, że w trakcie płockiego spotkania "nikt nie postulował by zajmować się pomnikami, marszami, tym wszystkim czym na, co dzień zajmują się politycy, tylko realnymi problemami tych ludzi". "To z czego śmiali się dziennikarze w Warszawie, że jadę w Polskę, żeby pisać z Polkami i Polakami program, to była jedna z moich najlepszych decyzji w życiu. Bo ja bym nie dowiedział tego, że na przykład w sprawie liberalizacji prawa aborcyjnego tak daleko jesteśmy posunięci. Politycy są w średniowieczu" - oświadczył Biedroń. Przyznał, że właśnie liberalizacja prawa aborcyjnego, a także wyprowadzenie religii ze szkół to kwestie, które pojawiają się najczęściej w trakcie spotkań z jego udziałem. Dotąd - jak informował - odbyło się już ponad 20 w całym kraju. Wśród innych zagadnień, które są zgłaszane w trakcie tych debat wymienił m.in. sprawy samorządów, seniorów, zdrowia i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-smog,gsbi,1290" title="smogu" target="_blank">smogu</a>, a także edukacji, w tym seksualnej. Pytany o termin oficjalnego ogłoszenia tworzonego przez niego projektu politycznego, Biedroń odparł: "3 lutego w Warszawie, w Hali Torwaru". "To będzie partia progresywna, która wymknie się kompletnie spod tych wszystkich lewicowo-prawicowych ram i przyjmie formułę współczesnych ruchów politycznych" - zapowiedział. I dodał: "Dzisiaj w Polsce, żeby funkcjonować w polityce musi powstać partia. To będzie na sto procent partia polityczna". Jak zaznaczył Biedroń, nowe ugrupowanie jest tworzone zarówno z myślą o przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego, jak i o krajowych wyborach parlamentarnych. "Musimy wprowadzić mocną drużynę europarlamentarzystów" - podkreślił. Dodał, że przedstawiciele jego partii w Parlamencie Europejskim będą reprezentować tam wartości programowe nowej formacji, a także "pilnować polskich interesów w Unii Europejskiej". Biedroń pytany, czy i jakie znane osoby zaprosi do swego ugrupowania politycznego, odpowiedział: "Pracuję nad tym". Przyznał, że sam rozważa start zarówno w wyborach europarlamentarnych, jak i w krajowych parlamentarnych. "Jestem liderem tego ruchu, biorę odpowiedzialność za ten ruch i muszę mieć gwarancję, że wprowadzę jak najwięcej jak najlepszych osób. Ja jestem gwarancją, że to się może udać. Będę startował i do europarlamentu i do polskiego parlamentu, żeby wprowadzić jak najlepszą, jak największą drużynę pod moim przewodnictwem" - zadeklarował. Biedroń, dopytywany o start w wyborach prezydenckich w 2020 r., odparł z kolei: "O tym będziemy rozmawiali po wyborach parlamentarnych. Nie podjąłem żadnej decyzji". Dodał, że jego decyzja, dotycząca startu w wyborach prezydenckich "będzie zależała od nastrojów, od tego, jak Polska będzie wyglądała po wyborach parlamentarnych". "Myślę, że naszym celem dzisiaj nie tylko jest odsunięcie PiS od władzy - to jest oczywiście jeden z moich celów, ale też żebyśmy nie wracali do tego, co było. Polacy już pokazali tradycyjnym partiom politycznym +czerwoną kartkę+ w ostatnich wyborach. I nie chcą powrotu do tego. Ten +szklany sufit+, który dzisiaj jest nad tradycyjnymi partiami politycznymi nie został rozbity" - oświadczył. Biedroń ocenił jednocześnie, że od trzech lat, "te wszystkie prodemokratyczne partie opozycyjne tracą, nie zyskują, i trzeba to uzupełnić o wiarygodną, autentyczną, świeżą 'drugą nogę', którą ja buduję, żebyśmy nie tylko realnie odsunęli PiS od władzy (...), żebyśmy w końcu mieli standardy, bo żadna z tych partii nie jest gwarantem tego, że będziemy mieli liberalizację prawa aborcyjnego, bo oni mówią, że jest tak zwany kompromis aborcyjny, wyprowadzenia religii ze szkół, nikt z nich nie jest w stanie tego zrobić, czy wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół - mieli na to szansę, nie zrobili tego" - powiedział. Biedroń nie chciał ujawnić, jak będzie nazywała się jego partia polityczna. "Ponieważ to, co my robimy, wymyka się z tych ram tradycyjnych partii politycznych i myślenia o polityce, to nazwa będzie równie świeża, nowatorska, progresywna, jak ten ruch. Na pewno nie będzie to zgrana karta polityczna".