Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu art. 7 traktatu unijnego wobec Polski. Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności. - Za uruchomienie art. 7 przez KE trzeba podziękować PO - to jej osiągnięcie i jej odpowiedzialność - donoszenie na własny kraj niestety przyniosło skutek - napisała w środę na Twitterze rzeczniczka PiS. Wcześniej na konferencji prasowej Mazurek powiedziała, że decyzja KE "nie ma nic wspólnego z merytoryką, jest to w naszej ocenie wyłącznie decyzja polityczna". Jak oceniła, "to, co robią urzędnicy europejscy, to jest działanie polityczne, a nie merytoryczne". - My jesteśmy pełnoprawnym członkiem UE, opowiadaliśmy się za tym, żeby być i cały czas to podtrzymujemy, co nie zmienia faktu, że nie będziemy artykułować swoich potrzeb, swoich ocen i nie będziemy bronić decyzji, które zapadają w polskim, demokratycznie wybranym parlamencie - powiedziała Mazurek. - Jesteśmy podmiotem i wreszcie prowadzimy taką politykę, że artykułujemy swoje potrzeby, swoje oczekiwania i bronimy swoich praw - podkreśliła rzeczniczka PiS. Decyzja w sprawie uruchomienia art. 7 ust. 1 wobec Polski, podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem do ich ewentualnego rozważenia. Wprowadzenie sankcji jest mało prawdopodobne, bo wymagałoby jednomyślności, ale już samo uruchomienie art 7. jest bezprecedensowym krokiem w historii UE i zmusiłoby stolice do zajęcia stanowiska wobec wydarzeń w Polsce.