Józef Pinior jest podejrzany o przyjęcie 46 tys. zł łapówki i płatną protekcję. Naczelnik wydziału zamiejscowego PK w Poznaniu prok. Piotr Baczyński powiedział w czwartek PAP, że postawione Wardędze zarzuty dotyczą "udzielenia obietnicy załatwienia sprawy w zamian za przyjęte korzyści majątkowe". "Mogę tylko ogólnie powiedzieć, że jedna ze spraw miała być załatwiona w Warszawie, druga we Wrocławiu. W jednym przypadku chodziło o przyjętą kwotę kilku tysięcy, w drugim - kilkudziesięciu tysięcy złotych. Podejrzany nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień" - powiedział PAP prok. Baczyński. Prokurator nie chciał ujawniać bliższych szczegółów. Dodał, że w sprawie badane są różne wątki, więc niewykluczone są kolejne zarzuty dla podejrzanych. "Głos Wielkopolski" podał w czwartek, że śledczy zarzucili Wardędze przyjęcie kilku tysięcy złotych od małżeństwa z Wrocławia oraz kilkudziesięciu tysięcy złotych od pewnego mężczyzny. Tym pierwszym, rzekomo za pieniądze, miał pomóc w uniknięciu eksmisji z wrocławskiego mieszkania. Temu drugiemu - w załatwieniu kłopotów w warszawskich instytucjach. Prok. Baczyński nie chciał komentować tych doniesień. W ub. roku Jarosław Wardęga usłyszał siedem zarzutów dotyczących przestępstw o charakterze korupcyjnym. W grudniu ub. roku poznański sąd prawomocnie oddalił wniosek prokuratury o aresztowanie b. senatora i jego asystenta. Pinior zadeklarował, że udowodni w sądzie swą niewinność. Zarówno Pinior jak i Wardęga zgodzili się na podawanie nazwisk.