We wtorek portal Sputnik, należący do rosyjskiego państwowego operatora medialnego, opublikował artykuł Leszka Millera "Moskwa nie widzi Polski z wysokości Kremla". To relacja byłego premiera z XIV sesji Klubu Wałdajskiego - corocznego spotkania ekspertów specjalizujących się w studiach nad polityką wewnętrzną i zagraniczną Rosji - która odbyła się w Soczi 16-19 października. Były premier w artykule stwierdził m.in., że w Polsce "rusofobia stała się oficjalną doktryną państwową, ustały kontakty na wszystkich piętrach władz, a straszenie Rosją stało się obowiązkową codziennością". Zdaniem Marcina Reya z portalu Rosyjska V kolumna w Polsce "Sputnik to medialne ramię rosyjskiej dyktatury. Żaden przyzwoity człowiek nie powinien się wypowiadać ani dla Sputnika, ani dla Russia Today, ani dla innych mediów związanych z tym agresywnym reżimem. Powinien je kategorycznie bojkotować. Każda wypowiedź w tych mediach stanowi legitymizowanie tych narzędzi rosyjskiej propagandy". "Jeżeli <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-leszek-miller,gsbi,1493" title="Leszek Miller" target="_blank">Leszek Miller</a> ma poglądy inne niż większość Polaków na temat tego, jak należy kształtować nasze stosunki z Rosją, to powinien to wyrażać w mediach polskich lub w innych, niezależnych od rosyjskiego reżimu. Jeżeli publikacja w Sputniku mu nie przeszkadza, to oznacza, że jego powiązania z Rosją są kontrowersyjne. Warto wiedzieć, że nie jest to pierwsze wystąpienie Leszka Millera w tym medium" - stwierdził publicysta. Jak zauważył Rey, "nasuwa się wniosek, że premier Miller, odgrywając znaczącą rolę we wprowadzeniu Polski do UE, robił to z pragmatyzmu - nie było to działanie z przekonania". "Wychodzi jednak na to, że jest oportunistą" - dodał. "Co więcej, na zdjęciu ilustrującym artykuł widać Leszka Millera z rosyjskim dziennikarzem Leonidem Swiridowem. Oznacza to, że Leszek Miller, chociaż jest byłym premierem, to nie szanuje decyzji polskich służb, które postanowiły nie przedłużyć zgody na pobyt w Polsce Swiridowa - agenta wpływu zajmującego się dezinformacją na temat Polski w mediach rosyjskich i na temat Rosji w mediach polskich. Budzi we mnie przerażenie, że ktoś, kto tego nie rozumie, kiedyś nadzorował polskie służby" - podkreślił Rey.