Kandydatka do PE Danuta Huebner startuje z czwartego miejsca warszawskiej listy Koalicji Europejskiej. Poseł Andrzej Halicki natomiast jest "dwójką" w stolicy. Posłanka zawiadomiła na Twitterze, że w miejscu, gdzie wcześniej wisiał jej baner wyborczy, nieoczekiwanie znalazł się materiał posła Halickiego. "Panie @AndrzejHalicki, nie ma Pan decyzji ZDM na ten wiadukt. Sukces w polityce, szczególnie europejskiej, można osiągnąć jedynie uczciwością. Zrywając moje materiały wyborcze i wieszając swoje, postępuje Pan nieuczciwie i bezprawnie" - napisała na Twitterze. "Proszę ponownie zawiesić mój baner" - zaapelowała posłanka. Wezwany do działania poseł odpowiedział niespełna dwie godziny później: "Danusiu. Baner został zdjęty. W kampanii pracuje wielu wolontariuszy, niestety entuzjazm pracy był zbyt wielki. Z pewnością nikt nie zrywał Twoich banerów. Osobiście pomogę w wieszaniu Twoich banerów". Do tweeta Halicki załączył zdjęcie potwierdzające wiarygodność swoich słów. Obecnie na wiadukcie nad ulicą Rzymowskiego w Warszawie nie wisi żaden baner. Rzeczniczka <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sojusz-lewicy-demokratycznej-sld,gsbi,1490" title="SLD" target="_blank">SLD</a> <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-anna-maria-zukowska,gsbi,1690" title="Anna Maria Żukowska" target="_blank">Anna Maria Żukowska</a> uważa, że Danuta Huebner w tym sporze nie miała racji, ponieważ prawo do rozwieszania materiałów wyborczych na wiadukcie miał komitet wyborczy Koalicji Europejskiej, a nie sama Huebner: