Przewodnicząca komisji poseł Małgorzata Wassermann (PiS) mówi, że chce uzyskać wiedzę o sposobie funkcjonowania prokuratury za jego rządów i prowadzenia przez gdańskie prokuratury sprawy Amber Gold. "Również będziemy pytali o to, jak wypalił on żelazem patologię z prokuratury gdańskiej. Będziemy pytać, jak to zrobił i czy jest zadowolony z efektów" - mówiła Małgorzata Wassermann. Przewodnicząca komisji nawiązała do słów Seremeta z konferencji prasowej, którą zorganizował w sierpniu 2012 roku, już po wybuchu afery Amber Gold. Zapowiedział wtedy wszczęcie postępowań dyscyplinarnych wobec prokuratorów zajmujących się sprawą spółki. Z kolei członek komisji Krzysztof Brejza (PO) mówi, że będzie chciał uzyskać informacje, które pomogą wyjaśnić, dlaczego pismo szefa Komisji Nadzoru Finansowego, z ostrzeżeniami dotyczącymi Amber Gold z listopada 2011 roku, nie trafiło bezpośrednio do adresata, czyli Seremeta. Pismo zawierało też krytyczne uwagi dotyczące dwóch postępowań jakie prowadziła Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz oraz prośbę ówczesnego szefa KNF o zmianę prokuratora-referenta, którym była prokurator Barbara Kijanko. Dokument trafił do Biura Prokuratora Generalnego, a następnie do departamentu postępowania przygotowawczego. Po wstępnej analizie miał zostać przedstawiony Seremetowi, ale został wysłany do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Poseł Brejza chce również dowiedzieć się, czy można było przenieść postępowanie do innej prokuratury. "Pytanie, dlaczego rok wcześniej nie przeniósł tego śledztwa do Łodzi, Katowic, Warszawy, czy innej dobrej prokuratury apelacyjnej, gdzie byli specjaliści od przestępczości gospodarczej" - mówi polityk PO. Celem Sejmowej Komisji Śledczej jest zbadanie prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold. Sprawa Amber Gold zaczęła się w grudniu 2009 roku, kiedy Komisja Nadzoru Finansowego wysłała zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez tą spółkę do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Prokuratorem referentem została prokurator Barbara Kijanko. Firma miała inwestować pieniądze klientów w metale szlachetne, takie jak złoto, czy platyna. Oferowała lokaty, których oprocentowanie było wyższe od bankowych. W sierpniu 2012 roku ogłosiła likwidację. Oszukała prawie 19 tysięcy osób.