Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została podpisana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2015 roku. "Konwencja została ratyfikowana przy sprzeciwie PiS. Nie zmieniliśmy negatywnej oceny jej zapisów. Rozważamy jej dalsze losy. Osobiście jestem za tym, aby ją wypowiedzieć, głosowałem przeciwko niej, ale decyzja należy do rządu. Sprawa z pewnością rozstrzygnie się w najbliższym czasie" - powiedział Adam Lipiński "Gościowi Niedzielnemu". "Aby wypowiedzieć konwencję, trzeba wykazać się dużymi zdolnościami politycznymi. Mam nadzieję, że będzie nas na to stać" - dodał pełnomocnik ds. równego traktowania. Politycy obecnego obozu rządzącego od początku krytykowali konwencję. "Spełnia postulaty środowisk LGBT, środowisk homoseksualnych" - mówiła Beata Kempa. "To jest feministyczny wymysł" - komentował Zbigniew Ziobro. Konwencja nakłada na państwa konkretne zobowiązania ws. przedziwdziałania przemocy wobec kobiet (np. ofiarom przemocy gwarantuje się dostęp do bezpłatnej pomocy prawnej). Środowiska konserwatywne krytykują konwencję m.in. za zachętę "do promowania zmian, wzorców społecznych i kulturowych, dotyczących zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk, opartych na idei niższości kobiet, na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn".