Wśród panelistów zorganizowanej przez PAP dyskusji byli: b. premier i były przewodniczący PE Jerzy Buzek; ekonomistka, prezydent Konfederacji Lewiatan Henryka Bochniarz; politolog, prezes zarządu Fundacji im. Stefana Batorego - Aleksander Smolar; działacz opozycji demokratycznej w PRL, b. lider Unii Pracy Ryszard Bugaj, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło oraz ekonomista, minister środowiska Maciej Grabowski. Jerzy Buzek - jak mówił - zdaje sobie sprawę, że po 25 latach od przemian są w Polsce ogromne obszary biedy, że młodzi ludzie wyjeżdżają masowo z kraju, że jesteśmy biedniejsi niż kraje Zachodu, ale - podkreślał - udało się nam zbudować instytucje takie, jak w rozwiniętych państwach. - Na pytanie, czy to wyobrażanie (o tym, jak będzie wyglądała Polska) spełniliśmy, odpowiadam: tak. Dziś jak porównujemy się z Francją, Włochami, nawet Wielką Brytanią czy Niemcami, to oprócz standardu życia, który jest niższy, nie możemy mieć kompleksów - przekonywał prof. Buzek. Jak wskazywał, dogonienie bogactwa krajów zachodnich jeszcze potrwa, ale już teraz mamy ugruntowaną demokrację, dobry system sądowniczy, do którego mamy zaufanie, policję, która wykonuje swoje zadania, służby specjalne, o których mamy przekonanie, że pracują dla Polski. "Byliśmy najbardziej zabrudzonym krajem w Europie" Minister środowiska Maciej Grabowski mówił z kolei, że udało nam się dokonać postępu w bardzo wielu obszarach. - My cały czas nie zdajemy sobie sprawy jak wielki skok cywilizacyjny się dokonał. Tym, czym się teraz zajmuję, czyli sprawy środowiska, są właściwie odsunięte na bok, a 25 lat temu byliśmy najbardziej zabrudzonym krajem w Europie - przypominał Grabowski. Zwracał uwagę, że od początku lat 90. zredukowaliśmy emisję gazów cieplarnianych o 80 proc., podwajając w tym czasie PKB. Wskazywał, że ćwierć wieku temu 18 proc. gospodarstw na wsi korzystało z wodociągów, a teraz jest to 80 proc. - Wydaliśmy znacznie więcej na ochronę wód niż na autostrady - mówił minister. Entuzjastyczne podejście chłodził Ryszard Bugaj. Zwracał uwagę, na uwarunkowania, w jakich dochodziło do przemian w naszym kraju. - Dobry rząd, jeśli ma niesprzyjające warunki, niewiele może - podkreślił. Ekonomista zaznaczył, że pod koniec PRL gospodarka Polski była na skraju rozpadu. Ale pomagało nam to - kontynuował - że był to czas, w którym gospodarka światowa rosła szybko. Darowano nam połowę zadłużenia, mieliśmy majątek produkcyjny - wymieniał. Bugaj zaznaczył, że średnioroczny wzrost gospodarczy wyniósł w Polsce w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat ok. 4,5 proc. PKB. Przypomniał, że nie stałoby się to bez udziału kapitału zagranicznego, ale - wskazał - przyszedł on do Polski, by zarabiać pieniądze na bardzo ulgowych warunkach. - Niektóre grupy profesjonalistów zyskały wiele (...), ci, którzy obalili komunę, robotnicy uzyskali troszkę, ledwie troszkę - skonstatował. "W Polsce co 20 sekund zakładana jest firma" Polemizowała z nim Bochniarz, która mówiła, że przedsiębiorcy to grupa, która jako pierwsza skorzystała ze zmiany 89 r., bo wcześniej, poza niewielkimi wyjątkami, ich nie było. - Ale to samo nie przyszło, wymagało ogromnej pracy - przekonywała szefowa Konfederacji Lewiatan. Wskazywała, że teraz w Polsce co 20 sekund zakładana jest firma, a duch przedsiębiorczości jest znaczący dla naszego kraju. Myślę, że u nas grupa ludzi, która przeszła od łóżek na blaszaki, a później na coś większego, to naprawdę nowa jakość - oceniła. Wtórował jej prezes PKO Zbigniew Jagiełło, który mówił, że w 1989 r. w ślad za tym, że uzyskaliśmy wolność, dostaliśmy też możliwość kształtowania naszej polityki gospodarczej. Jej efekty - przypominał - były uzależnione od naszych możliwości i naszej pracy. - Na początku przemian bogactwo indywidualne Polaka i Ukraińca było takie samo. Teraz Polak jest przeciętnie trzy razy bogatszy od Ukraińca - zwracał uwagę. Zaznaczył przy tym, że rozwarstwienie społeczne w Polsce jest niższe niż na Ukrainie. Szef Fundacji Batorego wspomniał, że przed przemianami był emigrantem i gdy w Waszyngtonie na seminarium w 1988 r. mówił o szansach krajów Europy Środkowo-Wschodniej, to wyrażał niepokój, jeśli chodzi o Polskę. Przypominał wówczas, że w czasie wojny wyeliminowano naszą klasę średnią, mieliśmy dominację bardzo konserwatywnego kulturowego chłopstwa i kościoła katolickiego, a kultura prawna jest na niższym poziomie niż u naszych sąsiadów. "Uważam, że te 25 lat to był prawdziwy cud" Smolar przyznał, że pomylił się w swoich ocenach i teraz Polska to kraj największych osiągnięć w regionie. Jego zdaniem wynika to z tego, że była u nas świadomość, że nie ma alternatywny dla Zachodu. Polska miała klasę polityczną na najwyższym poziomie, mieliśmy ekonomistów, którzy byli wykształceni na zachodnich uniwersytetach, a w wyniku stanu wojennego energia Polaków poszła w przedsiębiorczość - wymieniał nasze atrybuty. - Uważam, że te 25 lat to był prawdziwy cud - skonstatował Smolar.