Przecież ten strajk nie wyglądał na coś groźnego, młodzi lekarze nie wyglądali na szczególnie antypisowskich, sprawiali wrażenie chętnych do rozmowy. A tu - bum! Nagle część PiS-u uznała ich za wrogów ludu, ogłoszono ich agentami opozycji, a rządowe media zaczęły ich linczować. Kłamstwami, manipulacjami. Aż człowiek się pyta - PiS-owi odbiło, czy po prostu ta formacja tak ma? Stawiam na to, że obie odpowiedzi są prawdziwe. Więc, po pierwsze, odbiło Jarosławowi Kaczyńskiemu. On tak ma, że nagle ni stąd ni zowąd zionie nieracjonalną agresją. "Mordy zdradzieckie", ten epitet, którym obdarzył sejmową opozycję, jest tego przykładem. On raz mówi do rzeczy, spokojnie i rozsądnie, a chwilę potem szaleje. O strajku rezydentów mówił, że rozumie ich racje, że udział wydatków na służbę zdrowia w PKB to jest za mało. I że ta suma powinna być zwiększona z obecnych 4,7 proc., do przynajmniej 6 proc. PKB. Jarosławie! Kładź się strajkować między młodych lekarzy, na karimacie, obok doktor Pikulskiej! Przecież podpisujesz się pod tym, co oni mówią! Cóż więc się stało, że rozumiejąc strajkujących lekarzy, zgadzając się z ich postulatami, szef PiS dał znak, by ich rozjechać? Dlaczego nie zaczął ich postulatów realizować? Na to pytanie odpowiedział tak: - że on nie może tego robić (tj. zwiększać pieniędzy na służbę zdrowia) "pod wpływem nacisków grupy młodych ludzi". A poza tym, wśród strajkujących "pojawiają się ludzie, którzy próbują z tego robić politykę". Czytając te słowa - usiadłem z wrażenia. Co bowiem jest najważniejsze w tym kraju? Żeby ego władzy nie doznało uszczerbku! Bo wszystko ma zależeć od niej, a jest mądra i wszystko wie, dlatego nie może być sytuacji, że ona coś robi pod naciskiem. Zwłaszcza tych, których można podejrzewać o dobre kontakty z opozycją. No, przepraszam, ale to jest szajba. Jeżeli wszystko ma zależeć od tego, czy prezes jest odpowiednio ugłaskany. Szajba albo <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bialorus,gsbi,2916" title="Białoruś" target="_blank">Białoruś</a>. Rozdęte ego prezesa to jedno. A drugie - to Polska pisowska, która natychmiast na zmarszczone brwi swego wodza zareagowała. Jedni, żeby się przypodobać, drudzy, bo poczuli, że wolno. Tych, co wywąchali, że to dobry moment na przypodobanie się, widzieliśmy w ostatnich dniach. To przede wszystkim media publiczne, dziś zarządzane przez funkcjonariuszy PiS-u, bo przecież nie dziennikarzy. Oni doszli do wniosku, że im mocniej skopią strajkujących, upokorzą ich, tym będzie dla ich partii, i ich samych, lepiej. Więc byliśmy świadkami linczowania młodych lekarzy, lustrowania ich, opisywania ich zagranicznych wyjazdów, czy kawioru na kanapkach. Te luksusy miały gorszyć maluczkich... Kawior okazał się pastą, zagraniczny wyjazd - lekarską misją do Kurdystanu, ale nikt tego nie prostował. "Młodzi lekarze chcą miliardów" - głosił pasek w TVP. Bo owszem, chcą oni miliardów, ale na całą służbę zdrowia, nie dla siebie... Żenujące było to, że walkę o podwyżki, wypominali młodym lekarzom prezenterzy, którzy zarabiają po 30-40 tys. zł! Powiedzmy sobie szczerze - ci prezenterzy nie są warci tych pieniędzy, to raczej drugi sort dziennikarstwa, a tę kasę mają nie za talent i umiejętności, tylko za to, że swoją twarzą firmują świństwa. Że są watahą prezesa <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-kurski,gsbi,2077" title="Jacka Kurskiego" target="_blank">Jacka Kurskiego</a>, którą ten może szczuć kogo chce. No i Kurski ich poszczuł, i pewnie zaraz pobiegł do prezesa po pochwały. Od grona wyrobników propagandy ciekawsza jest inna grupa, tych co znakomicie odnaleźli się w atmosferze szczujni, co poczuli, że można. Że można obszczekać lepiej wykształconych. Usłyszeliśmy głos jakiejś części ludu... Najpierw posłanka Józefina Hrynkiewicz wołała w Sejmie, że lekarze, jak im się nie podoba, niech wyjeżdżają za granicę, a potem ten ton podchwycono. Zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ja wiem, że w dzisiejszych czasach to mało autentyczne forum, że opanowane jest przez specjalne komórki ds. propagandy i przez partyjnych politruków. Ale to nie zmienia faktu, że jakaś część elektoratu PiS została do walki z młodymi lekarzami zmobilizowana, że dała się napuścić. To jest smutne. Że partia, która na sztandarach ma wypisane hasła jedności narodu, zajmuje się szczuciem jednych na drugich, sianiem nienawiści. Lekarze, którym zaczęto wypominać zarobki, to przecież niejedyni źli. Przed nimi byli sędziowie, wcześniej - aktorzy, jeszcze wcześniej - niepisowscy dziennikarze, generałowie, itd. Dla PiS-u dobre są tylko kluby "Gazety Polskiej" i Lecha Kaczyńskiego. No i kluby kibica. Reszta jest podejrzana, zwłaszcza ci lepiej wykształceni. PiS tak ma od lat, że pluje na "wykształciuchów", że użyję określenia wicepremiera Dorna, że "zepsutym pseudoelitom" przeciwstawia zdrowe siły narodowe. To jest powrót do głębokiego PRL-u, do roku 1968 i smutnych ludzi z afiszami "Syjoniści do Syjamu!" To jest droga donikąd, prezesie Jarosławie! Bo kto ma Polskę pchać do przodu, jeśli ci wykształceni są podejrzani, atakowani, obrażani? Wyobraźmy sobie, że lekarze posłuchają wezwań pani Hrynkiewicz, i wyjadą - kto będzie wtedy leczył? Działacze PiS? Problemy służby zdrowia, ciągnące się od lat, to także malejąca liczba lekarzy i pielęgniarek. Najniższa, w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, w Unii Europejskiej. Dwukrotnie niższa niż europejska średnia. Przy czym, dodajmy, średnia wieku pielęgniarek to ponad 50 lat. Z lekarzami też nie jest lepiej, był opisywany przypadek 85-letniego lekarza pogotowia. Pisano o brakach specjalistów. Choćby w onkologii, gdzie mamy 600 lekarzy i pół miliona pacjentów. Jednego specjalistę na 900 chorych... Jak on ma leczyć? To wszystko trzeba odbudować, wykształcić. Więc te pohukiwania PiS-u, żeby lekarze wynosili się z tego kraju są niemądre. To są odruchy prymitywa z batem. Chyba, że pohukiwacze podpiszą glejt, że nie będą w Polsce się leczyć, że im lekarze nie są potrzebni ... No jak? Podpisujecie?