Miłośnicy przygód dobrego wojaka Szwejka zapewne pamiętają zdanie "z miłą chęcią mogę panu służyć". Szwejk zaproponował to, zapytany o pasek przez współaresztanta, który rozważał powieszenie się. Nieszczęsny człowiek, przykładny obywatel, ceniony urzędnik i przykładny ojciec, pewnego wieczoru zabalował nieco za bardzo, wszczynał awantury co wpędziło go do aresztu. Załamany swoją zszarganą na całe życie reputacją planował skończyć ze sobą. Dobry wojak przeprowadził dość osobliwą terapię. Nie dość, że zaproponował mu pasek, to przyznał, że po czymś takim nikt już nie będzie go uważał za przyzwoitego obywatela jakim był wcześniej. Ale na końcu zauważył, że ludzi ze zszarganą reputacją jest w ich czasach z dziesięć razy więcej niż tych z przyzwoitą. Chyba ludzie, którzy odwalają takie numery jak Paulo Sousa wychodzą też z takiego założenia. Oszukanie kogoś, wykorzystanie kruczka prawnego lub drobnego druku pod umową, bezkarne niewywiązanie się ze zobowiązania, to już nie są sprawy, które by się za ludźmi ciągnęły. Były przyczynami infamii lub wstydu. To dowody sprytu, które tym lepiej pomogą w niepisanym cv. Sprzedaż usług, marketing, pr, ale przede wszystkim propaganda polityczna oparte są często po prostu na oszustwie, tylko takim, które jest legalne, co więcej, fachowcy od niego są wysoko cenieni. Na temat piłki nożnej nie będę się mądrzył, bo się na niej nie znam. Obserwuję za to w wolnych chwilach nasze życie publiczne, a także to co dzieje się z otaczającą nas rzeczywistością, w tym komunikacją, i dochodzę do wniosku, że obok inflacji, covidu i Władimira Putina, bohaterami roku 2022 zostaną oszuści, hochsztaplerzy, naciągacze. Także ci bardziej ordynarni. Ci, którzy przenieśli do sieci swoje metody działania w rodzaju "kradzieży na wnuczka", osiągając w tym - trzeba przyznać - sporą maestrię. Kilka tygodni temu prowadziłem sporą konferencję poświęconą oszustwom internetowym. Ludzie z różnych branż opowiadali, jak to u nich wygląda. Trzeba przyznać, imponująco. Mejle z informacjami o "arabskim" nieznanym krewnym, który zmarł, pozostawiając pół miliarda dolarów i udziały w rafineriach naftowych to dziś już dziecinada. Dziś złodzieje coraz skuteczniej podszywają się pod instytucje publiczne, używają swoich własnych rozmaitych "Pegasusów", a do tego imponująco dopasowują swoją ofertę do profilu intelektualnego ofiary. Co ciekawe, ich ofiarą często padają osoby uchodzące za bystre i zaradne. Gubi je nadmierna pewność siebie. Ale co tu gadać o kryminalistach. Zanim rzucimy kamieniem w nielojalnego pana Sousę popatrzmy na naszą i otaczającą nas politykę. Na facetów i damy, którzy przekonują, że znają się na tych strasznych szczepionkach lepiej od największych instytutów naukowych świata. Na tych, którzy uważają, że gdyby oni byli przy władzy to błyskawicznie pokonaliby inflację, pomimo, że jest ona zjawiskiem globalnym, wynikającym między innymi z rosnącej ceny ropy i gigantycznych pakietów pomocowych, czyli drukowania pieniędzy na całym świecie w 2020 i 2021. Na tych, którzy utrzymują, że strażnicy graniczni, pogardliwie nazywani przez nich "pogranicznikami", to hitlerowcy. Można by tak ciągnąć. Trybunał mający zajmować się sprawiedliwością w Unii Europejskiej okazuje się partyjną przybudówką obsadzoną przez agresywnych polityków. Dzisiejsza polityka to świat zupełnej już manipulacji, a fakenews dla wielu przestał być czymś nagannym, a stał się profesjonalnym eufemizmem, którym zastępuje się słowo kłamstwo. To świat, w którym żyjemy. Trener Sousa jest tylko jego elementem. Trzeba przyznać, dość charakterystycznym i bezczelnym.