Poseł PiS rozliczył w Kancelarii Sejmu ten i parę innych wyjazdów do pensjonatu w Olsztynie za 3,5 tys. złotych. To 400 kilometrów od kieleckiego okręgu wyborczego posła, a warunkiem rozliczenia delegacji jest wykonywanie mandatu poselskiego - ustalił "Fakt". Nie spróbujemy nawet zapytać, co robił w tym pensjonacie poseł, bo odpowiedź jest wobec tego oczywista: <a href="http://dzikikraj.interia.pl/news-posel-pis-rozbil-porsche-bo-troszczy-sie-o-losy-kraju,nId,1063250" target="_blank">Myślał nad losem Polski</a>. A w szerszej perspektywie za jego olsztyńskie wycieczki odpowiadają rządy Tuska.