Podejrzenie padło najpierw na 17-letniego Jacka G. wielokrotnie karanego za kradzieże rozboje i usiłowanie zabójstwa. On doprowadził śledczych do trójki swoich kolegów-wychowanków Ośrodka Szkolno-Wychowawczego we Wrocławiu. Sebastian G., Dawid S. i Grzegorz M. mają po 15-16 lat. W czasie przepustki spotkali się ze swoim kolegą. Ten wskazał im mieszkanie, w którym, jak twierdził, mogą przenocować. Sam wrócił do własnego domu. Trzej młodzi ludzie poszli do wskazanego mieszkania przy ulicy Szczytnickiej. Jednak właściciel nie chciał otworzyć im drzwi. Zaczęli krzyczeć, że są z policji, po czym wyważyli drzwi. Sebastian zaczął bić starszego mężczyznę, żądając wydania pieniędzy. Pozostała dwójka w tym czasie plądrowała mieszkanie. Po chwili Sebastian stwierdził, że ofiarę trzeba zabić, żeby przypadkiem ich nie wydała. Ciosy zadane podanym przez kolegów nożem okazały się nieskuteczne, przyniesiono więc inne - ostrzejsze narzędzie. Grzegorz zadawał kolejne-śmiertelne uderzenia, a Sebastian podciął mężczyźnie gardło. Trzeci z napastników - Dawid przez cały czas leżał pijany na wersalce. Po zabiciu swojej ofiary, młodzi bandyci poszli na Dworzec Główny PKP i tam porzucili noże, którymi dokonali zabójstwa. Policjanci znaleźli obydwa narzędzia zbrodni. Znamienny jest też fakt, że w mieszkaniu 66-latka napastnicy nie znaleźli niczego cennego. Nie zabrali więc stamtąd żadnego "łupu". Dziś wszyscy byli przesłuchiwani w prokuraturze. Maciej Sas