Trudno się z nimi nie zgodzić, ponieważ legniczanie dali sobie wyrwać zwycięstwo na własne życzenie. Inna sprawa, że podział punktów w tym meczu jest sprawiedliwy. Pierwszy w tym sezonie ligowy mecz w Legnicy nie zachwycił. Największe emocje kibice przeżyli w ostatnich dziesięciu minutach. W 81 min. Adam Kłak idealnym podaniem obsłużył wprowadzonego na plac gry w drugiej połowie Piotra Czuryłę. Nie pilnowany w polu karnym 18-letni pomocnik Miedzianki głową pokonał Daniela Osieckiego i wydawało się, że komplet punktów zostanie w Legnicy. Niestety. Dwie minuty później w zamieszaniu w polu karnym Miedzi źle piłkę wybił Voijslav Bakrac, nie doszedł do niej Aleksander Dżuldinow i Mariusz Pawlak strzałem z kilku metrów wyrównał wynik meczu. Piłkarze Miedzi mieli sporo pretensji do sędziów sugerując im, że Pawlak był na spalonym. Nie była to zresztą jedyna kontrowersyjna decyzja arbitra tego spotkania Mariusza Muszyńskiego z Łodzi. Kilka minut później w jednej akcji Pawlak brutalnie sfaulował Marcina Garucha a Tomasz Rogóż Artura Monasterskiego (ataki od tyłu na nogi). Sędzia w tej sytuacji powinien pokazać czerwoną kartkę przynajmniej Rogóżowi. Wyciągnął jednak z kieszeni tylko żółtą. W 73 min. łódzki arbiter powinien podyktować rzut karny dla Miedzi. Wrzutka w pole karne Olimpii w wykonaniu Marcina Ogórka trafiła w rękę Przemysława Simsona. Sędzia Muszyński tego niestety tego nie widział. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do przyjezdnych, którzy byli zespołem znacznie groźniejszym. Olimpia w tej części gry miał trzy stuprocentowe sytuacje bramkowe. W 25 min. wbiegający w pole karne z prawej strony Rogóż strzelił tuż obok słupka. W 32 min. pojedynek sam na sam z Dżuldinowem przegrał Mariusz Kryszak a trzy minuty później Przemysław Sulej. Legniczanie jedyną sytuację strzelecką mieli w 22 min. Patryk Musiałowski podał do Pawła Łodygi a ten z kilkunastu metrów uderzył kilka metrów obok słupka. Po przerwie Olimpia wyraźnie opadła z sił i do głosu doszli gospodarze. Miedź atakowała a goście starali się kontrować. Ataki legniczan niestety skutecznie rozbijali dobrze grający defensorzy Olimpii. Poza golem Czuryły bezradni byli tylko raz. W 48 mi. Monasterski odebrał w środkowej strefie boiska Grzegorzowi Domżalskiemu, podciągnął pod pole karne Olimpii, dorzucił piłkę idealnie do Pawła Ochoty a ten uderzył ją głową ale prosto w golkipera gości. Miedź zdecydowanie lepiej prezentowała się po przerwie. Podobnie było zresztą w meczach z Bałtykiem i Zagłębiem. Widać, że legniczanie są bardzo dobrze przygotowani fizycznie. Warto też zaznaczyć bardzo dobre zmiany trenera Janusza Kudyby. Ogórek, Czuryło i Burski wprowadzili do gry Miedzi sporo ożywienia. Martwi niestety słabsza dyspozycja Bakraca, który miał ogromny wkład w straconą bramkę. Warto zauważyć, że Miedź w trzech dotychczasowych spotkaniach wszystkie bramki straciła po indywidualnych błędach defensorów a nie po składnych akcjach rywali. Na koniec o pozaboiskowej postawie działaczy, trenerów i piłkarzy z Grudziądza. Wszyscy solidarnie kupili bilety na sobotni mecz. Przypomnijmy, że całkowity dochód z niego zostanie przeznaczony dla legniczan, którzy najbardziej ucierpieli w ubiegłotygodniowej burzy. Wielkie słowa uznania i szacunek dla całej ekipy Olimpii Grudziądz! Miedź Legnica - Olimpia Grudziądz 1:1 (0:0) Bramki: Czuryło (81) - Pawlak (83). Miedź: Dżuldinow - Monasterski Ż, Bakrac, Gawlik, Kowalczuk - Musiałowski (61 Ogórek), Kłak Ż, Garuch, Łodyga (46 Burski), Zagdański - Ochota (65 Czuryło). Olimpia: Osiecki - Kowalski, Brede, Rogalski, Simson - Rogóż Ż, Kryszak (65 Kretkowski), Pawlak Ż, Kościukiewicz, Domżalski (71 Koczur) - Sulej (93 Piceluk). Sędzia: Muszyński (Łódź). Widzów: 1000.