Przyszłe mamy dopiero w szpitalu dowiadują się, że nie mogą tam urodzić, bo dopiero na drzwiach izby przyjęć czeka na nie informacja, że przyjęcia zostały wstrzymane. Dyrekcja szpitala zapewnia jednak, że o zamknięciu oddziału poinformowano także wrocławskie pogotowie ratunkowe. Problem mają więc te kobiety, które do placówki zgłoszą się same. Wśród przyszłych i obecnych mam pojawiła się informacja, że oddział zamknięto po wykryciu groźnej bakterii. Tej tezie zaprzecza ordynator oddziału Janusz Malinowski. - To tylko i wyłącznie siła plotki. Tu są bakterie, które są obecne wszędzie w środowisku, ale nie ma tu bakterii groźnych - przekonuje w rozmowie z reporterką radia RMF FM. Również pacjentki, z którymi rozmawiała Barbara Zielińska nie obawiają się ani o bezpieczeństwo swoje, ani swoich dzieci. Porodówkę trzeba było po prostu zdezynfekować. Oddział zostanie ponownie otwarty w poniedziałek o 7 rano.