Z takimi ludźmi to i góry można przenosić. No, może nie dosłownie. Okazują się nie tylko zapaleńcami, ale i realistami konsekwentnie doprowadzającymi do celu własne pomysły. Za sprawą Roberta Dumy, Huberta Krecha i Bogusława Szkwarka od niedawna swoją wieżę widokową ma jeden ze szczytów Krowiarek - Wapniarka. Rzecz jasna, dzięki pomocy wielu przychylnych im osób i firm. Od strony Mielnika wystarczy z pół godziny, aby w spokojnym tempie wdrapać się na jej szczyt. Jeszcze tylko kilkadziesiąt stopni schodów do pokonania i z najwyższego tarasu surowej jeszcze wieży oglądać można wspaniały krajobraz sporej części ziemi kłodzkiej. W przejrzyste dni da się dostrzec o zmierzchu światła Międzylesia, z drugiej strony emanuje nimi Kłodzko, horyzont ociera się o Góry Bystrzyckie, Góry Bardzkie, Masyw Śnieżnika. Jest bajecznie... Zapaleńcy Na co dzień pracują w różnych instytucjach. Bogusław Szkwarek jest leśniczym w Nadleśnictwie Bystrzyca Kłodzka, Hubert Krech do niedawna szefował Ośrodkowi Kultury Gminy Kłodzko, zaś Robert Duma dyrektoruje Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bystrzycy Kłodzkiej. Wykazują ogromne zainteresowanie przeszłością i teraźniejszością regionu, który - jako turyści - przemierzają wzdłuż i wszerz. Zawsze im jednak było i jest najbliżej do Krowiarek, a w nich - na szczyt Wapniarki wznoszącej się powyżej pół kilometra nad poziom morza. Góra ginąca w leśnej gęstwinie od pewnej wysokości wspaniale z niej się jednak wyłania, co już przed ponad wiekiem dostrzegli ówcześni mieszkańcy tych ziem, budując na niej wieżę widokową. - Powstała ona w roku 1889. Była drewniana, w miarę solidna, ale nie oparła się piorunowi, który w nią uderzył i zniszczył. Na następną czekano do roku 1923. Wtedy rozpoczęto jej budowę kończąc dzieło po dwóch latach. Przetrwała do 1970 roku, kiedy to uległa samozniszczeniu - dzieli się swoją wiedzą p. Robert. Razem z Hubertem i Bogusławem doszedł do wniosku, że nadszedł czas na zabranie się za trzecią wieżę. Po trzydziestu latach nieobecności takiego obiektu w tym miejscu było to jak najbardziej uzasadnione. Przede wszystkim z turystycznych względów. Łańcuch życzliwych - Szukano kogoś, kto by ten pomysł przelał na papier, stworzył podstawy dokumentacyjne. Wartek Martynowski,z którym znamy się nie od dziś, a który jest zapaleńcem dla takich inicjatyw, przyszedł do mnie i mówi: Słuchaj, musimy to jakoś z nimi pociągnąć. Więc pociągnęliśmy. Przyszłą budowlę poddaliśmy skalowaniu, obrobiliśmy komputerowo, nanieśliśmy detale - przypomina inż. Jerzy Godziejewicz. - Potem za dzieło zabrali się wykonawcy... - Wykorzystaliśmy tutaj pewne doświadczenie nabyte podczas podobnych robót na Czarnej Górze. Tam powstała wieża krótsza, bo góra jest wysoka i drzewa są niższe, tutaj trzeba było zadziałać przeciwnie - podkreśla p. Warcisław. - Poza tym na Wapniarce zmierzyć się trzeba było z historią, wszak już na niej stały takie obiekty. Po ostatnim pozostał solidny fundament, który postanowiliśmy wykorzystać dla tej wieży. Pierwsza firma, która pomysł miała zamienić w rzeczywistość długo w Krowiarkach nie zagościła. Niby łagodniej, niby dostępniej, ale wcale niełatwo. Kolejna zeszła z placu budowy zaraz po tym, jak runął postawiony przez nią filar nośny. Nie oparł się silnym podmuchom wiatru. - Najwytrwalszą okazała się firma pana Wysoczana. Ona zwieńczyła to dzieło - akcentuje leśniczy.