Biorąc pod uwagę ostatnie sukcesy bielawskich siatkarzy, nie trudno się domyślić, że podczas sobotniego meczu ciążyła na nich ogromna psychiczna presja. Licznie zgromadzeni kibice oczekiwali od bielawian tylko jednego - zwycięstwa. Nie było to zadanie łatwe, bo AKS tanio sprzedać skóry nie zamierzał. Na początku pierwszego seta gra toczyła się punkt za punkt. Tak było aż do wyniku 13:13. Wtedy Bielawianka zaczęła nabierać rozpędu. Odskoczyła gościom na pięć punktów. Wszystko dzięki szczelnym blokom i błędom strzegomian. Mimo że trener gości kilkukrotnie brał czas, passa Bielawianki trwała w najlepsze. Jednym z architektów skutecznej gry był Mateusz Polakowski, który nękał gości mocnymi atakami. Po jednym z nich, goście zaliczyli blok autowy, dzięki czemu Bielawianka miała pierwszą piłkę setową. Tę strzegomianie zdołali odrobić. Jednak drugą przegrali już podczas pierwszej akcji. Polakowski bez problemu odebrał zagrywkę, a chwilę potem Michalik dał swojej drużynie zwycięstwo mocnym atakiem ze środka siatki. Druga część spotkania była najbardziej zacięta. Mimo, że gra znów toczyła się punkt za punkt, to tym razem inicjatywa leżała po stronie AKS-u. Duża w tym zasługa kapitana gości Grzegorza Bożydrąga, którego ataki były prawie nie do obronienia. Zawodnik ten świetnie grał również w odbiorze, a dzięki temu jego koledzy w łatwy sposób rozgrywali piłki i zdobywali punkty. Na szczęście po drugiej stronie siatki świetnie spisywał się Michalik do spółki z Terleckim, którzy sukcesywnie odrabiali stratę do rywala. Na pierwsze prowadzenie w tym secie Bielawianka wyszła przy wyniku 19.18. Gdy na zagrywce pojawił się Polakowski, Bielawianka powiększyła swoje prowadzenie. Pierwszą piłkę setową miała przy stanie 24:21. Wtedy jednak goście niesamowicie wzięli się do gry. Zdołali obronić dwie piłki (jedną dzięki autowemu blokowi bielawian, drugą za sprawą własnego skutecznego bloku). Wtedy trener Zemanek poprosił o czas dla Bielawianki. Przyniosło to efekt. Chwilę potem było już bowiem po secie. W tej części gry ponownie świetnie spisywał się Polakowski, który zwłaszcza w jego końcówce ofiarnie bronił każdej piłki. Ataki i bloki były natomiast domeną Michalika. Trzecia część spotkania była bardzo podobna do pierwszej. Przynajmniej na początku. Tym razem jednak Boży drąg i jego koledzy zdołali wypracować sobie aż sześciopunktowe prowadzenie. Bielawianie ze wszystkich sił starali się je odrobić. To się udało, jednak nie zdołali objąć prowadzenia. Co prawda obronili jedną piłkę setową i doprowadzili do wyrównania, ale goście nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa i wygrali tego seta 26:24. Początek czwartego seta, to tradycyjnie już inicjatywa po stronie Strzegomia. Jednak po wyrównaniu wyniku na 6:6, oba zespoły szły łeb w łeb. Później bielawski zespół zaczął wychodzić na prowadzenie. Duża w tym zasługa Szymeczki, który jeśli sam nie zdobywał punktów, to świetnie rozgrywał piłkę swoim kolegom. Znowu świetnie na zagrywce i w ataku spisywał się Polakowski. Piłkę meczową dla Bielawianki wywalczył asem serwisowym Stryczniewicz, a chwilę później podwójny blok Terleckiego i Michalika rozstrzygnął mecz na korzyść Bielawianki-Bester. - Chłopcy w niektórych momentach trochę się spinali. Ta presja jednak robiła swoje. Jednak dobra obrona była motorem dla gry w ataku. Dzięki temu udało nam się wygrać - podsumował po meczu trener Bielawianki Andrzej Zemanek.