O poruszającej historii ośmiomiesięcznego Oskarka poinformowała TVP Info. Dziecko zmarło przed dwoma tygodniami, kilka godzin po wizycie w szpitalu w Oławie, gdzie w środku nocy przywiozła go matka. Postawiona diagnoza wskazywała na to, że niemowlę cierpi na zwykłą biegunkę, dlatego badający je lekarz przepisał leki i uznał, że pobyt małego pacjenta w szpitalu nie jest konieczny. Leki nie pomogły. Dziecko zmarło Zaniepokojeni objawami i złym samopoczuciem dziecka rodzice chcieli, by chłopczyk pozostał w placówce na obserwacji, jednak lekarz odmówił. Wrócili więc do domu. Niestety, stan dziecka, mimo zaaplikowania leków, pogarszał się z godziny na godzinę. Rano chłopczyk już nie żył. Zdruzgotani rodzice uważają, że zawinił lekarz, który odmawiając przyjęcia dziecka do szpitala, przyczynił się do jego śmierci. Śledztwo w sprawie zgonu chłopca prowadzi już zawiadomiona przez matkę Prokuratura Rejonowa w Oławie. Rodzina obwinia lekarza - Sprawdzamy czy nie doszło tutaj do jakichkolwiek zaniedbań, czy dziecko nie zostało narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - poinformowała w rozmowie z TVP Info Małgorzata Klaus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Dyrektor szpitala, w którym był badany Oskarek, sprawy szeroko komentować nie chce, twierdzi, że o zajściu powiadomili go dopiero prokuratorzy. - Prokurator poprosił nas o zabezpieczenie dokumentów, które mogą mieć znaczenie w prowadzonym przez prokuratora śledztwie. Takie dokumenty zostały zabezpieczone i wysłane do prokuratury rejonowej w Oławie - podkreślał w rozmowie z TVP info dyrektor szpitala Andrzej Dronsejko. Doszło do zaniedbania? Sprawdzą to śledczy Wiadomo też, że decyzje w sprawie lekarza z izby przyjęć, który diagnozował malca, jeszcze nie zapadły. Nadal pracuje on w placówce. Czy Oskarek istotnie zmarł wskutek zaniedbań lekarza? Odpowiedź na to pytanie będzie znana dopiero po zarządzonej już przez prokuratora sekcji zwłok. Jej wyniki mają być znane pod koniec lutego. FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");