Pracownicy wchodzą do obserwatorium co trzy godziny, aby odczytać pomiary i sprawdzić urządzenia. Jak poinformował rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Łukasz Legutko, część budowli (dysk górny), która zawaliła się kilka dni temu, jest co prawda dobrze zabezpieczona, ale pracownicy nadal nie mogą przebywać w obserwatorium na stałe, więc wchodzą do niego jedynie na chwilę co trzy godziny. Rzecznik powiedział, że jak tylko pozwoli na to <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-pogoda,tId,93486" title="pogoda" target="_blank">pogoda</a>, to zawalona część budowli zostanie rozebrana. Nie wiadomo też, czy górny dysk zostanie odtworzony, czy wybudowany na nowo. -Bardzo możliwe, że zrezygnujemy z odbudowania dysku górnego w obawie, że ponownie może dojść do katastrofy budowlanej - mówił Legutko. Jak tłumaczył, ze wstępnych ustaleń wynika, że ta konstrukcja budowlana nie wytrzymała górskich warunków, a zatem nie ma sensu odtwarzanie czegoś, co nie zdało egzaminu. Tymczasem prokuratura w Jeleniej Górze prowadzi śledztwo w związku z katastrofą budowlaną w obserwatorium. Chce ustalić, czy część budynku zawaliła się z powodu złych warunków atmosferycznych, czy raczej doszło do zaniedbań lub błędu ludzkiego. W obserwatorium załamała się konstrukcja górnej części budynku - prawdopodobniej z powodu silnego wiatru. W wyniku katastrofy nikt nie ucierpiał, bo załoga obserwatorium w porę została ewakuowana. Wcześniej bowiem, podczas silnego wiatru, doszło do pęknięcia ścian, sufitu oraz uszkodzenia podłogi.