Policja nie chce podawać szczegółów sprawy. Wiadomo tylko, że działacz Zagłębia poczuł się zagrożony i złożył doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Na to z kolei musieli zareagować policjanci, którzy dzisiaj rano zatrzymali trzech, spośród grupy fanów Zagłębia Lubin, którzy brali udział w "dyskusji". Z Dariuszem Machińskim nie można się dzisiaj skontaktować, nie ma go w Lubinie, telefonu nie odbiera. Natomiast dużo do powiedzenia mają kibice Zagłębia, którzy uważają, że żadnych gróźb karalnych nie było. Kibice zarzucali działaczowi sportowemu, że chce zniszczyć klub, że po meczach w Lubinie służbowym autem jedzie do Wrocławia gdzie spotyka się z Grzegorzem Schetyną, że dyrektor chciał zerwać niedawno podpisana umowę z firmą Nike. Wszystko to, według kibiców ma jeden cel - zaszkodzić Zagłębiu, przez co może poprawić się sytuacja Śląska Wrocław. Na przesłuchania wzywani są kolejni pracownicy klubu. - Zagłębie Lubin SA nie złożyło zawiadomienia na policję w tej sprawie - oświadczył Wacław Wachnik, rzecznik prasowy klubu. - Wiemy, że w tej chwili toczy się postępowanie, będziemy czekać na finał tej sprawy. Kibice zarzekają się, że w trakcie rozmowy nie padły żadne groźby w kierunku Machińskiego, których dyrektor mógłby się obawiać. Według nich, była to tylko dyskusja merytoryczna i ostra, ale dopuszczalna krytyka dotychczasowej działalności pełnomocnika zarządu Zagłębia Lubin ds. rozwoju i sportu.