Do zdarzenia doszło w kwietniu. Niewybuch - lotnicza bomba albo pocisk artyleryjski - był zakopany na głębokości kilku metrów. Podczas prac znalazł go operator koparki i jego pomocnik. Jak informuje "Gazeta Wrocławska", robotnicy nie wezwali na miejsce saperów. Niewybuch najpierw wylądował w krzakach, a po zakończeniu prac zakopano go z powrotem - obok gazociągu. O zdarzeniu dowiedziała się policja. Jak informuje dziennik, prokuratura zebrała dowody, które pozwoliły na zatrzymanie czterech osób, w tym właściciela firmy. Pocisk kilka dni temu trafił na poligon. Zbadają go eksperci od materiałów wybuchowych. Więcej w "Gazecie Wrocławskiej".