Bezrobotnym i rodzinom wielodzietnym ośrodek pomocy społecznej w Bolesławcu funduje talony na jedzenie - 150 złotych na osobę miesięcznie. Ale z socjalnego osiedla przy ul. Kościuszki do Intermarche, sklepu, w którym można zrealizować talony, daleka droga. Trzeba jechać autobusem. - Tracimy dwa złote dziesięć groszy na bilet do miasta - mówi bezrobotna, Danuta Pastuszak, która korzysta z pomocy. - Później przesiadka na Chrobrego i drugie dwa dziesięć do Intermarche. Na powrót znowu trzeba wydać cztery złote dwadzieścia groszy. Muszę jechać autobusem, bo nie udźwignę zakupów - skarży się pani Danuta. Dodaje, że za osiem złotych i czterdzieści groszy jest w stanie kupić jedzenie na dwa dni. Potwierdza to Krzysztof Jaskot, który ma na utrzymaniu ośmioro dzieci i ciężarną żonę, a pracuje jedynie dorywczo. - Za takie pieniądze mogę kupić jedzenie dla dzieci i mleko - mówi. Rozwiązaniem tych problemów byłaby możliwość robienia zakupów w sklepie położonym bliżej osiedla socjalnego. Tym bardziej, iż w wyznaczonym przez MOPS Intermarche ceny są wysokie. - W Biedronce chleb kosztuje 1,60 zł w Intermarche 2,50 zł - mówi Danuta Pastuszak. - Kilogram parówki trochę ponad 5 złotych, a w Intermarche 9 złotych. Dużo więcej moglibyśmy kupić za te talony w tańszym sklepie - dodaje pani Danuta. Małgorzata Dłużyk, dyrektorka ośrodka pomocy społecznej w Bolesławcu, mówi, że wybór sklepu realizującego talony to nie jej "widzimisię". Pieniądze na dożywianie pochodzą z budżetu państwa i miasta. Ośrodek jest zmuszony przeprowadzić przetarg, który wyłania sklep. - To rządowy program - wyjaśnia Dłuży. - Przetarg jest konieczny i informowaliśmy o nim na wszelkie możliwe sposoby. Dzwoniliśmy nawet do sklepów sieciowych na terenie miasta, ale nikt inny, oprócz właścicieli Intermarche, nie zgłosił się do konkursu. Zasady programu są proste: talony wyłącznie na jedzenie, ludziom gotówki dawać nie można, bo zdarzało się, że pieniądze z MOPSu były przepijane. Sklep, który zrealizuje bony trzeba wybrać na drodze przetargu. Niestety - państwo dba, aby napełnić brzuchy bezrobotnym, ale z drugiej strony pozwala, aby robili zakupy w sklepie, gdzie towary wcale najtańsze nie są. Ilona Parejko