Jens Stoltenberg uważa, że "NATO musi reagować na Rosję siłą i zapewnić odstraszanie". Moskwa nielegalnie zaanektowała Krym, wspiera separatystów na wschodniej Ukrainie i narusza prawo międzynarodowe - wylicza sekretarz generalny NATO. Dlatego dowództwo Sojuszu postanowiło wysłać w rejon trzech krajów bałtyckich i Polski cztery rotacyjne bataliony. "Będą to wielonarodowe jednostki, aby było jasne, że atak na jednego z sojuszników jest atakiem na wszystkie kraje członkowskie NATO" - podkreślił Stoltenberg. Plany te, jak tłumaczy w rozmowie z "Die Welt", obecnie są dyskutowane, a do szczytu NATO w Warszawie zapadnie w tej sprawie ostateczna decyzja. W odpowiedzi na pytanie berlińskiego dziennika, czy plany Sojuszu na wschodniej flance nie naruszają porozumienia NATO-Rosja z 1997 roku, Stoltenberg stanowczo zaprzecza i podkreśla, że w krajach bałtyckich i w Polsce "nie mamy teraz do czynienia ze wzmocnieniem stałych sił bojowych". Rosja zaś - informuje - przy podpisywaniu wspólnego dokumentu powiedziała, że nie chce tysięcy żołnierzy na stałe stacjonujących w poszczególnych krajach. Stoltenberg: Milcząc nie rozwiążemy problemów Stoltenberg zaprzecza też w wywiadzie dla dziennika "Die Welt" temu, że są jakiekolwiek wskazówki o planowanych przez Rosję atakach na Sojusz. "Lecz musimy być przygotowani, zapewnić naszym sojusznikom solidarność i wzmocnić jednocześnie odstraszanie. To, co robimy jest stosowne, ma charakter defensywny i pozostaje w zgodzie z prawem międzynarodowym" - podkreśla. Sekretarz generalny NATO uspokaja też, że szczyt Sojuszu w lipcu w Warszawie nie jest prowokacją wobec Rosji. "My nie chcemy prowokować Rosji. Nie chcemy zimnej wojny. Nie chcemy wyścigu zbrojeń. Naszymi środkami reagujemy na aneksję Krymu i destabilizację wschodniej Ukrainy przez Rosję. Ważne jest łagodzenie" - podkreśla Stoltenberg. Mówi też o dwutorowej strategii Sojuszu. "Musimy być militarnie zdeterminowani, obliczalni i silni. Jak długo tacy jesteśmy, możemy szukać politycznego dialogu z Rosją". Taki dialog Sojusz podjął z Rosją przed dwoma tygodniami wznawiając po dwuletniej przerwie spotkania na szczeblu ambasadorów. "To było ważne, gdyż milczeniem po obu stronach nie rozwiążemy żadnych problemów"- podkreślił sekretarz generalny NATO w rozmowie z berlińskim dziennikiem. Oprac.: Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle