Hillary Clinton trudno jest pogodzić się z porażką. Tymczasem, jak doniósł w środę tabloid "Bild-Zeitung", powołując się na wypowiedzi jednej z zaufanych osób b. prezydenta Billa Clintona, pod koniec kampanii wyborczej doszło między nim i Hillary do awantury przez telefon. Zdenerwowany prezydent aż wyrzucił komórkę do rzeki Arkansas. Bill nie zgadza się z opinią Hillary, przy której obstaje ona do dziś, że winę za mocny spadek jej notowań w sondażach i porażkę wyborczą ponosi dyrektor FBI James Comey. Na dwa tygodnie przed końcem kampanii wyborczej poinformował on opinię publiczną o wznowieniu śledztwa ws. skrzynki e-mailowej Hillary Clinton. Zdaniem Billa Clintona zawiniła sama Hillary, koncentrując się wyłącznie na atakach na Donalda Trumpa. Bill, który czuł się wielokrotnie przez żonę ignorowany, radził jej, by centralnym tematem kampanii wyborczej uczyniła gospodarkę. Chodziło mu o miliony głosów robotników, szczególnie z północno-wschodnich stanów Wisconsin i Michigan. Te niegdyś uprzemysłowione regiony mocno podupadły na skutek globalizacji oraz technologicznego rozwoju. Hillary nie posłuchała, twierdząc, że "pomysły Billa są przestarzałe". Ceną była utrata w tym regionie sporej części elektoratu i ostateczna porażka w walce z Trumpem. Bild-Zeitung / Alexandra Jarecka, Redakcja Polska Deutsche Welle