"Kiedy tydzień temu Polska przez noc znalazła się w kryzysie państwowym, wydawało się, że wybiła godzina Andrzeja Dudy" - pisze Gerhard Gnauck w artykule "Good guy". Nawiązuje do kryzysu parlamentarnego po, jak pisze "uchwaleniu" ustawy budżetowej i proteście opozycji. "Wtedy zgłosił się prezydent Duda i zaproponował swoje pośrednictwo - pomimo, iż Jarosław Kaczyński (...) dopiero co wezwał do ostrzejszego rozprawienia się z opozycją" - donosi "Frankfurfer Allgemeine Woche". Periodyk ukazuje się pod pieczą dziennika "Frankfurfer Allgemeine Zeitung". Autor zauważa, że dla Dudy "byłaby to szansa pokazania, że jest "prezydentem wszystkich Polaków", co obiecywał w wyborach 2015 roku". Duda rzeczywiście uczynił kilka gestów, m.in. kazał sporządzić ekspertyzę, która miała wyjaśnić, czy kontrowersyjne uchwalenie budżetu było zgodne z prawem, przyjął też przywódców trzech opozycyjnych partii - wymienia "Frankfurfer Allgemeine Woche". Ale już kilka dni później, jak się zdaje, jego partyjne pochodzenie "znowu wzięło górę" - konstatuje autor. Ze spotkania z opozycją "nic nie wyniknęło", jej protest toczy się dalej, a Duda powrócił do "swojej pasywnej roli" - podsumowuje Gerhard Gnauck. "Duda wolałby silne, dumne państwo narodowe w Europie ojczyzn" Autor stawia pytanie: czy tak musiało się stać? I poszukuje odpowiedzi w biografii Andrzeja Dudy. Przypomina, że 44-letni Duda jest jednym z najmłodszych prezydentów na świecie, był posłem w Parlamencie Europejskim i sekretarzem stanu, a jego "elegancka żona" jest nauczycielką niemieckiego. To z nią odwiedził nie tak dawno partnerską szkołę w Heidelbergu. "Duda widział świat, w przeciwieństwie do o wiele starszego Kaczyńskiego, który prawie nigdy w swoim życiu nie był za granicą" - pisze magazyn. "Ale - jak wielu Polaków - jest konserwatywny"; "wolałby silne, dumne państwo narodowe w Europie ojczyzn" i "jak większość swoich partyjnych kolegów jest przekonany, że podziwiana na całym świecie transformacja Polski po 1989 w znacznej części nie powiodła się" - wyjaśnia autor. Poza tym "Duda uległ fascynacji coraz bardziej autorytarnie postępującego Kaczyńskiego i nie może się od niego uwolnić". "Kiedy od czasu do czasu próbuje postawić własne, pojednawcze akcenty, od razu zauważa wymierzony w siebie grożący palec wielkiego przewodniczącego" - pisze frankfurcki magazyn. Tymczasem Duda "nie musiałby się niczego obawiać" - kończy Gnauck. I przypomina, że prezydent został wybrany przez naród na 5-letnią kadencję, jego kompetencje są większe niż prezydenta Niemiec, a w sondażach popularności utrzymuje się na pierwszym miejscu. "Może to właśnie podoba się wielu Polakom: robienie dobrej miny do gry Kaczyńskiego" - konstatuje niemiecki magazyn. Opr. Katarzyna Domagała, Redakcja Polska "Deutsche Welle"