Autorem animowanego filmiku, w którym widzimy tańczące penisy i waginy, jest Szwedzka Telewizja Publiczna. Kreskówka skierowana jest do dzieci w wieku od 3 do 6 lat i ma uświadomić najmłodszych o różnicach w narządach płciowych kobiet i mężczyzn. Film wywołał ambiwalentne reakcje szwedzkiego społeczeństwa, które przecież - jak zauważa dziennik "Aftonbladet" - znane jest z otwartości w kwestiach seksualnych. Po opublikowaniu fragmentu kreskówki na Facebooku, pod wideo pojawiły się z jednej strony komentarze o treści: "Co to ma być, u licha?" do "Moje dzieci, które mają 6 i 9 lat, twierdzą że piosenka i wideo są świetne, a ludzie powinni wiedzieć o różnicach w ciele kobiety i mężczyzny". Felietonista "Aftonbladet" napisał natomiast, że jego córka po obejrzeniu wideo zapytała: "Tato, dlaczego siusiak podskakuje do góry?". Rzecznik prasowy Szwedzkiej Telewizji Publicznej przyznał, że kontrowersyjny film spełnił swoje zadanie. "Choć otrzymaliśmy sygnały o licznych głosach krytycznych, to jednak jesteśmy zadowoleni z reakcji i dyskusji, jakie sprowokowała kreskówka" - powiedział na łamach "Aftonbladet". Filmu broni również autor piosenki Johan Holmström. Jak twierdzi, wcześniej napisał takie utwory, jak "Siuśki, wiatry i kupa", "Smarki z nosa" ,"Ślimak w moich spodenkach" - wszystkie zainspirowane pytaniami od dzieci. Jednocześnie kompozytor kwestionuje graficzną oprawę piosenki i przyznaje, że rozmowa z dziećmi na temat seksualności może być bardzo trudna. "Mam 3-letnią córkę. Po tym, jak puściłem jej piosenkę, chciała posłuchać jej jeszcze raz" - przyznał na łamach "Aftonbladet". Wideo z "tańczącymi genitaliami" ma już 3 miliony odtworzeń w serwisie You Tube.