Interwencja premiera nadeszła jednak zbyt późno, by usunąć rewelacje Pani Rosalind Mark z pierwszego wydania gazety. W nim można było jeszcze przeczytać o jej życiu z Blairami i komentarzach Tony'ego na temat wysokich urzędników państwowych. Kolejne edycje "The Mail on Sunday" nie wspominają już ani słowem o pamiętnikach. Tymczasem zdaniem samej opiekunki, materiały te zostały opublikowane bez jej zgody - pełne są bzdur i nieścisłości. Tony i Cheri Blair nie lubią kiedy prasa wtyka nos w nie swoje sprawy. W ubiegłym roku "The Mail on Sunday" opublikował szkolny raport na temat córki Blairów, a niedługo potem inny poczytny dziennik, "The Daily Sport", umieścił na swoich łamach zdjęcie ich syna całującego dziewczynę. W obu przypadkach urażeni rodzice zmusili gazety do przeprosin. Zablokowanie publikacji pamiętników byłej pracownicy państwa Blairów z pewnością rozczaruje tych Brytyjczyków, którzy uważają, że Tony Blair coraz bardziej odgradza się od obywateli bezpiecznym kokonem. Ale, tak jak w polityce prasa ma obowiązek zgłębiania tajemnic premiera, tak w życiu prywatnym powinna się od niego trzymać z daleka. Z Londynu - Bogdan Frymorgen