Właścicielka biura przewodników, którzy uczestniczą w tej zabawie, przyznaje, że pomysł podsunęli jej sami turyści: - Zadawali te same pytania. Czy to tu zamordowany został kustosz, albo gdy stawaliśmy przed obrazem Leonarda, pytali, czy to prawda, że w obrazie jest ukryty kod. Przyznaję, że osobiście późno zabrałam się za czytanie książki, właściwie zmusili mnie do tego zwiedzający. I stwierdziłam, że to świetny pomysł na oprowadzanie po Luwrze. Władze Luwru początkowo krzywiły się na książkę Dana Browna, podkreślając, że nie jest zgodna z faktami, ale rzesze turystów zrobiły swoje. Nieco inaczej ma się sprawa z położonym niedaleko kościołem St. Sulpice. Jego proboszcz kazał wywiesić na drzwiach kartkę z napisem, że żadna informacja o kościele zawarta w bestsellerze nie jest zgodna z prawdą. Kartka jednak znika codziennie - zabierają ją turyści, przekonani, że to kolejny dowód potwierdzający konspiracyjne teorie "Kodu Leonarda".