Historia playbacku jest ściśle związana z muzyką popową. Trudno wyobrazić sobie grających i śpiewających z taśmy Red Hot Chili Peppers, Radiohead, Davida Gilmoura czy Metallicę. Myli się jednak ten, kto uważa, że playback to pójście na łatwiznę. Jak pokazuje doświadczenie ostatnich lat, artyści decydujący się na taki krok ryzykują nawet bardziej niż ci, którzy wykonują utwory na żywo. Mimo tego playback wciąż jest nagminną praktyką. "Niewinne" wpadki Perfekcyjne zschynchronizowanie ruchu warg z taśmą (mimika też jest niezwykle ważna) jest jedynym sposobem, by uniknąć drwin i zmasowanej krytyki. Przy idealnym wykonaniu playbacku niewytrawne ucho bardzo łatwo da się nabrać. Jednak nawet Michael Jackson czy Britney Spears nie są w stanie stworzyć złudzenia doskonałego, a co dopiero mniej wytrenowani artyści. Podczas festiwalu Top Trendy 2007 sprawę "położył"... Maciej Dowbor. Kiedy bohaterka wieczoru Edyta Górniak wchodziła na scenę, prowadzący tak bardzo wczuł się w witanie gwiazdy, że przegapił początek piosenki. Odwrócił tym samym uwagę Górniak, która nie zorientowała się w porę, że już śpiewa. Kamery momentalnie przełączyły się na publiczność, a kiedy ujrzeliśmy piosenkarkę ponownie, ruszała już ustami jak należy. Znacznie dłuższa jest lista playbackowych grzechów Enrique Iglesiasa. Już mniejsza o to, że ktoś upublicznił nagranie "zza playbacku", czyli to, co faktycznie robił ze swoim głosem Hiszpan, kiedy publiczność słyszała studyjną wersję utworu "Rythm divine" (a fałszował przeraźliwie). Iglesiasowi notorycznie zdarza się zapominać o mikrofonie! Publiczność słyszy jego głos, natomiast on sam kończy w tym samym czasie efektowną figurę taneczną. Bywało również, że tak zapatrzył się na tancerki ze swojej trupy, iż odwrócony w ich stronę zapominał o piosence. Spore zamieszanie wywołała niedawno Britney Spears swoim występem w brytyjskim programie "The X Factor", gdzie wykonała singel "Womanizer". Młodzi uczestnicy show w każdym odcinku są zobowiązani śpiewać na żywo - dzięki czemu jurorzy mogą obiektywnie ocenić ich talent. Tymczasem Britney, jako zaproszona przez producentów gwiazda, posłużyła się playbackiem. Media momentalnie zaczęły drwić, że umiejętnościami wokalnymi nie dorasta do pięt anonimowym artystom i że jej występ był demoralizujący w kontekście czekającej ich kariery. Wstydu musiał najeść się kilka lat temu Ryszard Rynkowski w programie "Otwarte drzwi" w TVP. Miał śpiewać "Dary losu" i dobrze mu szło do momentu, gdy taśma zaczęła przyspieszać i zwalniać. Prowadzący szybko przerwali męki Rynkowskiego. "Powiedzcie że to z pół-playbacku" - mogli usłyszeć przerażonego wydawcę telewidzowie wskutek zbyt głośnych słuchawek prezenterów. Bo była za brzydka Playback to nie tylko mniejsze lub większe wpadki. Śpiewanie z taśmy może być źródłem międzynarodowego skandalu. W 2008 roku głośno zrobiło się o 9-letniej Min Yaoko, która wystąpiła podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie. Bardzo szybko wyszło na jaw, że dziewczynka śpiewała z playbacku. Co więcej, na taśmie zarejestrowany był głos innej dziewczynki! Prawdziwą wokalistką okazała się 7-letnia Yang Peiyi. Jednak przedstawiciele komunistycznej partii Chin nie pozwolili jej wystąpić. Powód? Nie była wystarczająco "urocza". Co gorsza, wypadały jej "mleczaki". - Mała Yang nie została pokazana dlatego, że chcieliśmy stworzyć właściwe wrażenie. Myśleliśmy o tym, co najlepsze dla naszego kraju - tłumaczył Chen Qigang, dyrektor artystyczny ceremonii, który nie miał innego wyjścia, jak podporządkować się decyzji partii.