W poznańskiej Platformie źle było już od dawna i ta historia tak naprawdę zaczyna się przynajmniej rok temu, kiedy to prezydent miasta <a class="db-object" title="Jacek Jaśkowiak" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-jaskowiak,gsbi,2066" data-id="2066" data-type="theme">Jacek Jaśkowiak</a> domagał się odejścia szefa wielkopolskich struktur PO <a class="db-object" title="Rafał Grupiński" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-rafal-grupinski,gsbi,1798" data-id="1798" data-type="theme">Rafała Grupińskiego</a>. Nie wprost, ale nazywał go "złogiem" i przekonywał, że jest zbyt zaawansowany wiekowo, by tchnąć nowego ducha w poznańską PO. Grupiński na stanowisku wytrwał, bo miał silne poparcie wśród terenowych działaczy. Kilka tygodni temu PiS z kolei złożył projekt uchwały o nadanie imienia Marii i Lecha Kaczyńskich skwerowi w prestiżowej lokalizacji Poznania - w sąsiedztwie Cytadeli. Nie była to pierwsza taka próba, ale tym razem finał okazał się inny. Część radnych skupionych w klubie Koalicji Obywatelskiej, a jednocześnie stronników prezydenta Jaśkowiaka, zagłosowała ramię w ramię z Prawem i Sprawiedliwością. Za było 22 radnych, przeciw jedynie siedmiu, a uchwała została przyjęta. Kuluarowe rozmowy Emilewicz Niemała w tym zasługa posłanki <a class="db-object" title="Jadwiga Emilewicz" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jadwiga-emilewicz,gsbi,1534" data-id="1534" data-type="theme">Jadwigi Emilewicz</a>, bo jak się dowiadujemy, miała od miesięcy prowadzić kuluarowe negocjacje ze stronnikami prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Jej zabiegi, jak się dziś okazuje, okazały się skuteczne. Sama Emilewicz, zapytana przez nas wprost o tę sprawę przekonuje, że była to praca zespołowa. - Wszyscy uczestniczyliśmy w tym procesie - klub radnych PiS, poseł Szymon Szynkowski vel Sęk czy ja. Rozmawialiśmy z radnymi klubu KO, prezydentem Jaśkowiakiem. Próby były podejmowane przez lata, a w końcu się udało - podkreśla była wicepremier. Według Emilewicz ta decyzja może stać się preludium do podobnych zmian w innych miejscach. Liczy, że po Poznaniu otworzy się droga do nadania imienia ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. - Podwójnie się cieszę, że wydarzyło się to w Poznaniu, nie Warszawie. To może być zachęta dla pana prezydenta Rafała Trzaskowskiego, by podobny proces przeprowadzić w Warszawie, gdzie takie miejsce powinno być oczywiste - uważa Emilewicz. Symboliczne głosowanie Jest to o tyle ciekawe, że w ostatnim czasie prezydent Jacek Jaśkowiak i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-rafal-trzaskowski,gsbi,4" title="Rafał Trzaskowski" target="_blank">Rafał Trzaskowski</a> zacieśnili więzy. Spotykają się regularnie - tylko w ubiegłym tygodniu w Szklarskiej Porębie i nad morzem - a Jaśkowiak ma się stać jednym z filarów ruchu Wspólna Polska, obok prezydenta Sopotu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-karnowski,gsbi,2069" title="Jacka Karnowskiego" target="_blank">Jacka Karnowskiego</a>. W samej Platformie dochodzi do wewnętrznych przemian w skali ogólnokrajowej, a do tej pory utrwalona "etykieta" zdaje się mieć mniejsze znaczenie. Jaśkowiak może sobie pozwolić na konflikt ze "starą" Platformą, bo idzie nowe - nowe, którego on ma zostać jedną z twarzy. To głosowanie staje się też w pewien sposób symboliczne. Jaśkowiak tym jednym prostym ukłonem w stronę PiS pokazuje, że jest otwarty na nowe środowiska i ruchy, które mają wychodzić poza plemienne spory, głównie utrwalone na linii PO-PiS. Jednocześnie posługuje się językiem, który w ostatnim czasie jest charakterystyczny dla Trzaskowskiego - językiem przyszłości, nienastawionym na konflikt. Grupiński: Wszystko nie po kolei Konflikt jednak jest, tyle że wewnętrzny. Głosowanie ramię w ramię z PiS to policzek wymierzony w Rafała Grupińskiego, z którym Jaśkowiak od dawna ma nie po drodze. Jeszcze w ubiegłym tygodniu Grupiński apelował, by nie popierać tej uchwały. Stronnicy Jaśkowiaka poszli jednak w zaparte i skwer im. Marii i Lecha Kaczyńskich stanie się faktem. - To błąd. Mówiłem wyraźnie, że należy sprawdzić dobrą wolę PiS i najpierw głosować rondo Praw Kobiet czy rondo Bartoszewskiego, które są przecież planowane. Powinno się najpierw pomyśleć o prezydencie Poznania Wojciechu Szczęsnym Kaczmarku, a dopiero potem, jeśli w ogóle, honorować Kaczyńskich. Ja jestem i będę zawsze przeciwnikiem honorowania kogoś, kto przyczynił się do kryzysu demokracji w Polsce. Wszystko w tej sprawie działo się nie po kolei - przekonuje w rozmowie z Interią Grupiński. - Domyślam się, że prezydent Jaśkowiak liczy na profity od pani Emilewicz, ale nie tak rozmawia się i decyduje o przestrzeni symbolicznej, którą PiS teraz nawet w Poznaniu zawłaszcza. Oddaliśmy im miejsce święte dla poznaniaków, przy pomniku Armii Poznań. W postawie prezydenta Jaśkowiaka widać wyraźnie brak politycznego wyczucia - dorzuca. Napięcie na linii Grupiński-Jaśkowiak może jedynie rosnąć, bo ten pierwszy jest przekonany, że zbuntowani radni powinni ponieść konsekwencje. A jeśli nawet nie wszyscy, to przynajmniej przewodniczący Marek Sternalski. - Przewodniczący klubu, który forsował inne stanowisko, niż większość członków PO i zarząd miejski PO, powinien się z tego wytłumaczyć. W jaki sposób? To zależy od naszych członków. Na pewno jest duże zdenerwowanie w poznańskiej PO po tym, co się wydarzyło. Niepokój budzi też sposób działania prezydenta Jaśkowiaka. Z pewnością będą konsekwencje - zapowiada Grupiński. Poseł Platformy Obywatelskiej przekonuje, że wciąż ma mocną pozycję w wielkopolskich strukturach partii. Na jego korzyść ma działać stanowisko członków PO w sprawie nadania imienia Kaczyńskich skwerowi. - 80 proc. naszych członków głosowało przeciwko temu skwerowi. To decyzja fatalna, wbrew woli członków i stanowisku zarządu miejskiego Platformy - podtrzymuje. Burza w szklance wody? Kłopoty poznańskiej Platformy cieszą przede wszystkim jej największych rywali - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a>. Kij w szprychy wkłada Emilewicz. - Platforma w Poznaniu jeszcze istnieje, ale pytanie, kto jest jej liderem, bo na pewno nie Rafał Grupiński - przekonuje. Nowym liderem ma być oczywiście Jaśkowiak, którego woli podporządkowała się większość klubu radnych Koalicji Obywatelskiej. Smaczku całej sprawie dodaje fakt zbliżającej się całej sekwencji wyborów regionalnych w Platformie Obywatelskiej. Taki ruch Jaśkowiaka pokazuje wyraźnie, że ma on ochotę na całkowite pozbawienie władzy Grupińskiego. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-wybory,tId,92551" title="wybory" target="_blank">Wybory</a> nowych władz, również w regionie wielkopolskim, mają się odbyć jesienią. Są też tacy, którzy prezentują zdecydowanie bardziej wyważone stanowisko. To m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej z Poznania Franciszek Sterczewski. - Uważam, że ta sprawa to elementarny przykład burzy w szklance wody. W Poznaniu jest miejsce zarówno dla skweru Lecha i Marii Kaczyńskich, jak i ronda Praw Kobiet. Wierzę, że doczekamy obu takich miejsc - puentuje Sterczewski. Łukasz Szpyrka