O odwołaniu szczytu w Brukseli poinformował dzisiaj rzecznik <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donalda Tuska" target="_blank">Donalda Tuska</a> Preben Aamann. - Ponieważ nie wszystkie państwa członkowskie UE są gotowe do podpisania umowy CETA, szczyt UE-<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kanada,gsbi,4212" title="Kanada" target="_blank">Kanada</a> nie rozpocznie się dzisiaj jak planowano. Kanada jest w dalszym ciągu gotowa podpisać to ważne porozumienie, gdy gotowa będzie na to UE - wyjaśniał. Nie podano jednocześnie, czy i na kiedy wyznaczono nowy termin tego spotkania. Tymczasem kanadyjska delegacja już wcześniej odwołała swoją podróż do Brukseli z jasnym komunikatem "nie mamy po co tam jechać". A sam premier Kanady, jeszcze przed ogłoszeniem tego, że delegacja nigdzie się nie wybiera, zapełnił swój dzień "prywatnymi spotkaniami" odbywającymi się w Ottawie. "To może doprowadzić do rozkładu Unii Europejskiej" W powszechnej opinii odwołanie czwartkowego szczytu nie oznacza fiaska samej umowy CETA, jest to jednak kompromitacja dla strony unijnej, która do samego końca obstawała przy pierwotnym terminie szczytu - zauważyła w swojej analizie niemiecka agencja dpa. Czy faktycznie tak to można odczytywać? - Zaistniała sytuacja wywołana zamieszaniem wokół umowy CETA spowodowała z pewnością znaczący spadek zaufania do UE partnera kanadyjskiego. Oznacza to konsekwencje na arenie międzynarodowej, które spowodują dalszą marginalizację Unii Europejskiej, już nie tylko w kontekście politycznym, ale także ekonomicznym - wyjaśnia w komentarzu dla Interii prof. nadzw. dr hab. Anna Antczak-Barzan, prodziekan Wydziału Biznesu i Stosunków Międzynarodowych w Akademii Finansów i Biznesu Vistula.W opinii ekspertki, rozwój wydarzeń pokazał, że "UE okazuje się być partnerem nierzetelnym, którego mechanizmy są na tyle niesprawne, iż wewnętrzne spory i podziały wewnątrzpaństwowe mają decydujący wpływ na całą organizację". - Tego typu wydarzenia w połączeniu z daleko idącą polaryzacją interesów, a zatem i działań poszczególnych państw członkowskich, mogą doprowadzić do całkowitego rozkładu instytucjonalnego i docelowo - upadku pierwszego tak zaawansowanego projektu integracyjnego na świecie, jakim nadal jeszcze jest <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> - dodaje Antczak-Barzan. Ostrożny optymizm Rząd federalny Belgii ciężko pracował i starał się znaleźć wyjście z patowej sytuacji, bo bez zgody Walonii, państwo nie mogło dać zielonego światła umowie CETA. Decyzja w sprawie zgody na podpisanie umowy, musi zostać jednomyślnie podjęta przez wszystkie państwa Wspólnoty. W przeciwnym razie kontynuowanie działań jest niemożliwe. Dzisiaj, już po odwołaniu szczytu Kanada-UE, premier Belgii Charles Michel ogłosił triumf - przedstawiciele belgijskiego rządu federalnego i regionów porozumieli się w sprawie spornych punktów, które uniemożliwiały zgodę Belgii. Wszystkie ustalenia zawarto w deklaracji. Wiadomo, że trafiła ona już do Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej. Co do zawartości uzgodnionych punktów wiadomo niewiele. Udało się ustalić jedynie, że Belgia zadeklarowała, że zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie zgodności systemu arbitrażu ICS z prawem unijnym. To właśnie do tego punktu umowy Walonia zgłaszała największe zastrzeżenia. Szef kanadyjskiej dyplomacji Stephane Dion, wykazał w tej kwestii umiarkowany optymizm. - Jeśli to się skonkretyzuje, to jest doskonała wiadomość - powiedział, dodając jednocześnie, że jest "ostrożnie optymistyczny" co do dalszego biegu wydarzeń. Sprawę na Twitterze skomentował też Donald Tusk. Napisał: "Cieszę się z dobrych informacji przekazanych przez premiera Charlesa Michela. Jak tylko wszystkie procedury dotyczące podpisania CETA przez UE zostaną sfinalizowane, skontaktuję się z premierem <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-justin-trudeau,gsbi,2626" title="Justinem Trudeau" target="_blank">Justinem Trudeau</a>". Teraz ostatni krok, aby umowa CETA mogła dostać od UE "zielone światło" - belgijskie porozumienie musi zostać zaakceptowane przez pozostałych partnerów unijnych.